piątek, 7 sierpnia 2015

Gratsu - opowiadanie

Gratsu

"Gorączka"

Część 2



Leżał z nim Dragneel bez kamizelki i szalika, z głową tuż przy jego podbródku. Gray spojrzał na niego przytomnie, z uśmiechem na twarzy. I zrobił coś, o co normalnie nie pokusił by się nawet w wyobraźni. Zagłębił nos w różowe włosy, przymykając z zadowolenia oczy. Nigdy nie był z nikim tak blisko. Nikt nie pozwolił, a nawet on sam nie chciał. Wolał obserwować. Aż nagle do jego pustego, zimnego łóżka przyszedł on. Opróżniając przy okazji lodówkę i robiąc ogólny raban. Ale jest. Zarumienił się strasznie na myśl, co chciał teraz zrobić. To by zniszczyło wszystko. Odsunął się trochę od chłopaka, upewniając się, że twardo śpi. Wyciągnął lewą dłoń i złapał go lekko za  podbródek, pochylając jednocześnie w jego stronę. To chore, chore, chore! Czego tak się czerwieni?! Dlaczego trzęsą mu się ręce?! Co się kurwa dzieje?! Rozchylił lekko usta, zatrzymując się tuż przy tych drugich, wąskich wargach. Spojrzał jeszcze raz na zamknięte powieki Natsu, wzdychając z frustracją.
- Raz kozie śmierć – mruknął i pocałował go delikatnie, tak, jak chciał to zrobić za pierwszym razem. Właśnie… Ten dzień, w którym grali w tą piekielną grę, pocałowali się. Od tego czasu miał gorączkę… Czy Natsu go… rozpalił? Oderwał się powoli od jego ust, patrząc na śpiącego smutno. Nigdy się nie dowie. Bo po co? Ma zniszczyć całą drużynę, łączącą ich jako taką przyjaźń? Dragneel uwolnił jego wrażliwą cząstkę, potrafiącą kochać. Można poetycko powiedzieć, że rozmroził jego serce. Gray zabrał rękę od różowo włosego i położył głowę z powrotem prosto. Rozsądek kazał mu iść spać i zapomnieć o całej sprawie, jakby nic się nie wydarzyło. Za to jego rozmrożona cząstka podsuwała mu coraz to nowe pomysły, od których pąsowiały mu znów policzki. Przekręcił zirytowany oczami, wzdychając ciężko. Nagle towarzysz poruszył się i… podniósł, patrząc na niego z rozbawieniem! NIE SPAŁ?!
- Cześć Gray – zawołał radośnie – Czy zrobiłeś to, co myślę, że zrobiłeś?
KURWA!
- Co niby zrobiłem – zaczął Fullbuster ale Natsu zamknął mu usta dłonią, szczerząc się szeroko.
- W sumie to też bym się do tego nie przyznał. W takim razie walić wyznania i inne pierdoły – prychnął, marszcząc brwi. Zrzucił kołdrę z nich oboje, śmiejąc się groźnie. Czarnowłosy nie wiedział jak się w tamtej chwili czuł. Bał się, był zaskoczony czy może jednak napalony? Salamander nie roztrząsał tematu. Zdjął rękę z jego ust i zbliżył się, uśmiechając lekko. 

 


Na jego policzki wpełzł delikatny rumieniec w porównaniu do twarzy  Graya, która przypominała pomidora z oczami w peruce.
- Kto zaczyna? – spytał po prostu, patrząc na niego łagodnie. Chłopak zacisnął zęby, podejmując szybko decyzje.
- Zamknij się – mruknął i wstał gwałtownie, obejmując Natsu ramionami. Całowali się mocno, wydając dziwne dźwięki. Ni to pomruki, ni to jęki. Fullbuster musiał się chyba przyzwyczaić do kontaktów fizycznych, szczególnie „takich”.
- Rozbieraj się – szepnął Smoczy Zabójca, odrywając na moment od niego – Byle szybko.
- Rozkazujesz mi? – zaśmiał się gardłowo Gray, patrząc w czarne, lśniące oczy chłopaka.
- Tak, chyba tak to zabrzmiało – mówi powoli, jeżdżąc opuszkiem palca po jego policzku. Nagle zaczął go lekko kłuć, marszcząc zafascynowany brwi.
- Ale jesteś mięciutki – przyznał Natsu. Wyglądał, jakby miał pięć lat i zobaczył Świętego Mikołaja. Zaczynało go już irytować to kłucie po policzku. Wreszcie złapał Dragneela za nadgarstek i znów pocałował, tym razem mocniej. Przeturlali się parę razy aż spadli na podłogę, śmiejąc się.
- Zrobimy to hardcorowo – ostrzegł rozgrzany Fullbuster.
- No dawaj – zawołał Natsu wyzywająco. Chyba właśnie za to go lubił, za to ciągłe narwanie. Nie ma jego, nie ma zabawy! Nie powie, że go kocha. To jakieś zbyt dziewczyńskie… Myśli, że oboje wiedzą, że za sobą przepadają.
***
Następnego dnia w gildii zawrzało. Wreszcie wrócił Gray, ciągnąc za sobą Natsu, któremu było widać tylko oczy i nos. Oboje byli obolali po ostatniej nocy. Fullbuster ciągle czuł łupanie w krzyżu. Zresztą, nie tylko tam… Podeszli do baru, gdzie siedziała Lucy i Erza, zajadając się ciastkami. Mira powitała ich uśmiechem i odeszła czyścić szklanki, aby dać im trochę prywatności. Scarlet spojrzała na niego zszokowana, gryząc ciastko.
- Już wyzdrowiałeś?! Tak szybko?
- Przeszło mi – wzruszył ramionami. Był pewny, że to zasługa gorąca, ale przecież nie powie o tym Erzie. Wystarczy jej świadomość, że jest zdrowy. Wtedy podleciał do nich Happy, witając się z Natsu.

- Gdzie wczoraj byłeś? – spytał płaczliwym tonem – Spałem sam już drugą noc!
Blondynka zerknęła  zdziwiona na kota ale nic nie mówiła. Zaśmiała się tylko, że Happy to tchórz i boi się spać sam. Kot zaczął się z nią przekomarzać a Dragneel uniknął potrzeby odpowiedzenia na pytanie. Oparli się o bar i uśmiechnęli do siebie konspiracyjnie.
- I jak minęła wam nocka? – zaciekawiła się Tytania, podsuwając tacę z ciastkami – Nie nudziliście się?
- Spaliśmy – odpowiedział wolno Natsu a Gray patrzył podejrzanie na uśmiechniętą dziewczynę – Można się nudzić, śpiąc?
- Zależy – odparła tajemniczo, już na nich nie patrząc. Wiedziała…?
- Nie – mówi nagle różowo włosy, rumieniąc się lekko – Nie nudziliśmy się.
Gray miał ochotę uderzyć go w twarz. Dla niego wszystko teraz kojarzyło się z niegrzecznymi rzeczami. Chyba czas być podłym…
- Dlaczego nie siadasz, Natsu? – zaśmiał się podle, odsuwając mu krzesełko. Ten spojrzał na niego z żądzą mordu w oczach, marszcząc brwi.
- Doskonale wiesz, dlaczego nie mogę – warknął przez szalik, aby doleciało to tylko do jego uszu – Nie, a może ty skorzystasz? – zawołał już głośniej, śmiejąc się szyderczo. Czarnowłosy wziął głęboki wdech i rzucił się na niego, kopiąc, szarpiąc i gryząc przeciwnika. Smoczy Zabójca nie pozostał mu dłużny. Erza rozdzieliła ich z rykiem dzikiego zwierzęcia, uderzając ich głowami o siebie. Oboje upadli na ziemię, opierając się o siebie plecami.
- Będziemy dzisiaj iść na jakąś misję? – wysapał Salamander. Scarlet pokręciła przecząco głową.
- Idziemy dopiero jutro, Wendy wtedy wraca.
Chłopaki wstali chwiejnie, łapiąc się za krzyże z jękiem. Oparli się z powrotem o blat, sapiąc. Natsu zniżył się, niby po coś w barze, ale zrobił to po to, aby nikt inny go nie usłyszał.
- To u ciebie czy u mnie?

KONIEC

No, mam nadzieję, że miło się czytało :)
 

Gratsu - opwiadanie

Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Skończyłam właśnie moje pierwsze pseudo yaoi. Mam nadzieje, że wyszło znośnie do czytania :D Gdzieniegdzie wsadziłam parę artów, pasujących do opisywanych sytuacji.

Gratsu

"Gorączka"



 Część 1

- To się źle skończy – mruknął Gray, przyglądając się pijanemu towarzystwu wokół. Wszyscy świętowali powrót Tytani z trudnej misji, opijając się. Niewiele ludzi pozostało trzeźwych. Gildia pełna była upitych ludzi, leżących tu i ówdzie. Oni siedzieli przy jedynym ze stołów, w sensie on, Lucy, Natsu, Erza i Cana. Ta ostatnia zaproponowała właśnie grę w „prawda czy wyzwanie”. Fullbuster czuł, że Juvia jest gdzieś w pobliżu.
- Przymknij się, Gray – odpyskowała Alberona, sięgając po jedną z pustych butelek, leżących na podłodze – To tylko zabawa. Cykasz się?
Chłopak prychnął w odpowiedzi a Erza wyrwała butelkę z rąk Cany i postawiła ją na środku stołu.
- Zaczynam. Chyba nikt nie ma z tym problemu?
- Skądże – żachnęła się Lucy, zaprzeczając ruchem głowy. On i Salamander nic nie powiedzieli. Zwisało im kto zacznie, bardziej niepokoili się jakie będą dawane wyzwania. Pytania też były niezbyt przyjemną perspektywą. Scarlet zakręciła butelką po sakee a jej szyjka wskazywała na przerażoną Lucy. Czerwono włosa uśmiechnęła się zadowolona i skrzyżowała ręce na piersi.
- Może zaczniemy od pytania – stwierdziła Erza  -Następny wylosowany będzie miał wyzwanie.
Heartfilia odetchnęła z ulgą, wciąż jednak bała się przenikliwego wzroku Scarlet. Gray widział, jak dziewczyna drży.
- Więc, Lucy…  Czy jesteś dziewicą?
On i Natsu zaczerwienili się lekko, odwracając wzrok od przerażonej pytaniem blondynki. Erza chyba przesadziła. Była lekko pijana, normalnie nie zapytałaby o taką rzecz.
- Co to za pytanie?! – zawołała płaczliwie dziewczyna a Cana zaczęła się śmiać szyderczo.
- Odpowiadaj. Tak czy nie?
Fullbuster próbował się skupić na szukaniu dziur w stole a Dragneel sprawdzał, czy nie ubrudził mu się szalik. Odpowie na to pytanie?
- Nie powiem – postanowiła Lucy, odsuwając się lekko – Odpadam z gry.
- Zepsułaś dobrą zabawę – zawiodła się Alberona, łapiąc na za butelkę – No to teraz ja, ostrzegam, że wyzwanie będzie straszne – uśmiechnęła się przebiegle, zerkając to na niego, to na Natsu. Oboje nie wiedzieli o co jej chodziło. Butelka zakręciła się parę razy, ostatecznie wskazując na niego. Gray westchnął ciężko i pochylił się nad stołem do przodu.
- Co mam zrobić?
Brązowo włosa uśmiechnęła się krzywo.
- Musisz pocałować Natsu.
Fullbuster znieruchomiał a Dragneel wstał gwałtownie od stołu i uderzył otwartą dłonią w drewno, wrzeszcząc. Czarnowłosy usłyszał gdzieś w tle szloch Juvi.
- Prędzej go spalę niż dam się pocałować!
Erza spojrzała na nich groźnie, przywołując miecz.
- Jeżeli tego nie zrobicie, ja się wami zajmę – zagroziła, celując w nich ostrą końcówką broni – A torturom nie będzie końca. Wybierajcie.
Gray znalazł się pomiędzy młotem a kowadłem. Z jednej strony czekała perspektywa męki, fundowanej przez Tytanię, z drugiej Natsu, którego miał… Przekalkulował sobie szybko w głowie jak mogliby się z tego wywinąć, ale uznał, że całowanie się jest mniejszym złem. Zamknie oczy i wyobrazi sobie, że całuje ścianę. Tak, uda się!
- Dobra – odparł drżącym głosem. Nie tak miało to wypaść – Pocałuje Natsu…
- ŻE CO KURWA?! – ryknął Salamander, wbijając w niego przerażony wzrok – Ty serio chcesz to zrobić?!
Gray wskazał szybko oczami na lekko podchmieloną Scarlet, która zaczęła oglądać dokładnie miecz, zerkając od czasu do czasu na nich. Nie było wyboru. Lepiej mieć to za sobą. Odnotował szybko, że po całym incydencie będzie musiał dokładnie wyszorować usta, choćby cegłą. Rozejrzał się dookoła. Dużo ludzi, lepiej jak wyjdą na zewnątrz, żeby nie psuć sobie reputacji.
- Możemy to zrobić na dworze? – spytał z nadzieją. Tytania kiwnęła twierdząco głową, wstając. Czyli jednak pójdzie za nimi upewnić się, że to zrobią. Szlag! Lepiej, cała grupka odeszła od stołu, idąc za nimi. Gray szedł pierwszy, za nim człapał zrezygnowany Natsu, poganiany przez Erze, a dalej Cana i Lucy. Super, całe towarzystwo przyszło popatrzeć jak dwóch facetów będzie się całować… Niczego więcej do szczęścia im nie brakuje. Gdy już wyszli przed gildię, Lucy stanęła na straży drzwi, pilnując, aby żaden zabłąkany wędrowiec ich nie zobaczył. Pewnie nie chciała na to patrzeć. Cana oparła się plecami o ścianę, rozglądając niewinnie dookoła a Erza złapała różowowłosego za szalik i popchnęła w stronę przerażonego Graya.
- No, bierz się do roboty – ponagliła Scarlet, cofając się parę kroków – Damy wam trochę prywatności, jedynym spektatorem będę ja, i to kątem oka. Nie myślcie sobie jednak, że możecie mnie oszukać – ostrzegła, stając do nich bokiem. Cana całkiem się odwróciła, jęcząc, że nic nie zobaczy. Dragneel skrzyżował ciasno ręce na piersi i rzucił mu wyzywające spojrzenie. Doszli do najgorszego momentu. Któryś z nich musi podejść do tego drugiego. Salamander nie kwapił się do ruszenia z miejsca, więc ostatecznie to Gray wykonał parę chwiejnych kroków w jego stronę, patrząc w ziemię. Czemu oni się na to w ogóle zgadzają?! No tak. Spojrzał ukradkiem na Erze, która łypała na sytuacje jednym okiem. Gdy Fullbuster był już wystarczająco blisko, podniósł powoli głowę, starając się nie patrzeć chłopakowi w oczy. To tylko stworzy jakąś chorą, romantyczną atmosferę. Natsu miał minę, jakby zanudzał się na śmierć. Próbował jedynie ukryć wstyd. Szło mu o wiele lepiej niż Grayowi, który poczuł, że twarz mu pąsowieje.
- Miejmy to już za sobą – mruknął niewyraźnie różowo włosy. Spojrzał na niego mimowolnie i zauważył, że chłopak schował prawie pół twarzy pod szalik. Wystawały duże oczy, nos i zaczerwienione policzki. Gray całkiem nie wiedział jak się do tego zabrać. Zbliżył się jeszcze trochę, znów zerkając na Scarlet, która również zrobiła się czerwona, jedynie to oglądając. Cana chichotała, ale nie podglądała.
- No ruszysz się czy nie? – warknął Salamander, coraz bardziej zagłębiając w swój szalik. Czarnowłosego zaczęła zżerać irytacja.
- Zamknij się! Przecież próbuję!
- Właśnie widzę…
- Tak ci się spieszy?! – zaśmiał się szyderczo Gray, jednocześnie zbliżając trochę do rywala.
- Nie mam zamiaru zbierać opieprzu od Erzy!
- Gorąca głowa!
- Lodówa!
Fullbuster prychnął i złapał Natsu za ten jego cenny szalik, przyciągając do siebie. Zrobi to! Kurwa, zrobi to! Zanim Smoczy Zabójca zdążył się wyrwać, on podniósł go delikatnie, zacisnął mocno oczy i się schylił. Chciał go jedynie delikatnie musnąć ustami, tak aby tamten prawie nic nie poczuł a Erza odniosła wrażenie, że się całowali. Z nerwów jednak schylił się zbyt gwałtownie, mocno trafiając w rozchylone, gotowe do wyrzucenia następnej obelgi usta Natsu. 

Różowo włosy nie poruszył się, jego ręce zwisały bezwładnie wzdłuż ciała a oczy wpatrywały zdziwione w zamknięte powieki Graya. Erza odwróciła się szybko, sprawdzając czy faktycznie się pocałowali. Gdy zobaczyła ich pełny pocałunek, spojrzała prędko na ścianę gildii, udając, że nic nie ujrzała a z nosa płynęła jej obficie krew. Dla Cany wystarczającym dowodem było głośne cmoknięcie, które wydały usta chłopaków. Fullbuster otworzył z powrotem oczy i oderwał się od tych drugich ust, puszczając sparaliżowanego Salamandra. Miał czerwoną  twarz i patrzył tępo przed siebie, próbując utrzymać na nogach. Gray nie czuł się lepiej. Myśl, że właśnie kogoś pocałował, pędziła przez jego mózg w jedną i drugą, odbierając umiejętność logicznego myślenia. Oni to naprawdę zrobili… Czarnowłosy zaczął pluć na wszystkie strony, wycierając zaciekle usta a Natsu jedynie przejechał dłonią po twarzy, wciąż przerażony. Erza przestała udawać, że nic nie widziała i poklepała przyjacielsko chłopaków po plecach, śmiejąc się nerwowo.
- Mówiłam, że macie się tylko pocałować. Bez ślimaka w pakiecie – zerknęła szybko na niego.
- To było niechcący – warknął Gray – Za szybko go przyciągnąłem…
- Ja… - szepnął Natsu, wpatrując się w Fullbustera jak w obrazek. Znów się do niego przybliżył, jakby chciał to powtórzyć. Tym razem on złapał go za kołnierz białej bluzki i przyciągnął trochę w dół, do siebie – Ja cię…
Boże, tylko niech nie mówi, że go kocha! Gray zaczął się pocić ze stresu a Erza nie interweniowała. Cana przebudziła się z małego transu i podeszła do nich z uśmieszkiem na twarzy.
- Ja cię… ZABIJĘ! – wrzasnął Natsu, uderzywszy chłopaka z główki. Ten oddał mu pięścią w twarz a potem oboje rzucili się na ziemię, kopiąc, gryząc i turlając. To było im bardzo potrzebne, po tym co zrobili. Czarnowłosy ucieszył się z takiego obrotu wydarzeń, podczas gdy Tytania niezbyt.
- A było tak romantycznie – westchnęła rozdrażniona – No cóż, to mężczyźni. Oni chyba nie znają pojęcia „romantyczność”.  
- Święta racja – mruknęła Cana – Chodź, zostawmy ich samych sobie. Koniec gry…
***
Gray siedział w domu już trzeci dzień, przeklinając bez przerwy. Od czasu tej imprezy powitalnej dla Erzy dostał niewytłumaczalnej gorączki. Nie żeby było to coś dziwnego, gdyby nie fakt, że on był Lodowym Magiem, a tacy nie powinni dostawać gorączek. Pierwszego dnia zignorował gorące czoło i ruszył do Gidli, gdy po drodze poczuł straszny ból głowy. Miał mroczki przed oczami, więc wrócił szybko do domu i położył się do łóżka, wpatrując cały dzień w sufit. Drugiego dnia wymiotował, a ból głowy wykańczał go psychicznie. Dziś czuł, jakby wszystkie kończyny jego ciała zostały odłączone od zasilania. W dodatku bolał go kark. I to pulsujące gorąco na czole… Leżał teraz nago na niezesłanym łóżku, próbując wepchnąć w siebie kanapkę z masłem, popitą zieloną herbatą. Jego zawsze bezdenny żołądek nic innego nie tolerował. Potrafił rzygnąć nawet po zbyt dużej ilości wody. Nie widział jeszcze nikogo z gildii, co było w sumie na rękę. Jeszcze brakowało tu tylko hałaśliwego Natsu, upierdliwego Happy’ ego, nadopiekuńczej Lucy i próbującej zrobić mu masaż Erzy. Już wolał być sam. Szczególnie nie na rękę byłaby wizyta Salamandra. Po tym, co zrobili, lepiej się trochę po unikać. Inaczej rozmowa zeszłaby wreszcie na zakazane tory, typu „Podobało ci się wtedy?” Chłopak wzdrygnął się na samą myśl takiej konwersacji i wstał. Jednak nic nie zje. Podniósł się zbyt gwałtownie i znów zakręciło mu się w głowie. Co za gorączka utrzymuje się tyle dni?! Z każdym dniem czuł się coraz bardziej rozgrzany. Nie miłe uczucie. Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Gray ruszył powoli w stronę korytarza. Uchylił drzwi, podglądając kto to.
- Juvia?!
- Czy Juvia nie przeszkadza Grayowi – sama? – spytała z nadzieją, splatając ręce za plecami – Gray – sama nie pojawił się znów w gildii, więc Juvia przyszła sprawdzić czy wszystko w porządku.
Jej się tu nie spodziewał, tak naprawdę nawet nie rozważał jej odwiedzin. Chciał być sam, ale niegrzecznie byłoby wyprosić niebiesko włosom. Z drugiej strony, jeżeli zaprosi ją do środka, pomyśli sobie nie wiadomo co.
- Chciałem właśnie iść pod prysznic – skłamał, wyciągając szyję dalej za krawędź drzwi. Był cały nagi, lepiej się takim nie pokazywać – Stało się coś?
- Ludzie martwią się w gildii. Znaczy Juvia też się martwi – zarumieniła się Lockser, patrząc w ziemię – Pytam tylko, czy Gray – sama nie potrzebuje pomocy czy towarzystwa…
Czarnowłosy zmarszczył lekko brwi. Tego pierwszego może potrzebował, ale na pewno nie towarzystwa kogokolwiek.
- Dam sobie radę. Przekaż ode mnie, że źle się czuje. Nic mi nie jest.
- Gray – sama jest rozpalony – stwierdziła nagle dziewczyna, dotykając jego policzka – Aż czerwony!
Fullbuster przerażony ruchem Juvi, stracił równowagę i upadł na twarz, świecąc gołym tyłkiem (zapewne nie tylko nim) nowo przybyłej. Super…. Lockser pisnęła z radości, kręcąc się podekscytowana w kółko.
- A więc to miał na myśli Gray – sama mówiąc, że idzie pod prysznic! Juvia więcej nie przeszkadza!
I uciekła uradowana, ujrzawszy kawałek męskiego ciała. Gray wstał naburmuszony i trzasnął drzwiami, wchodząc z powrotem do małego salonu. Znowu się popisał. Teraz będzie rozpowiadać w gildii, że widziała go nago. W sumie nie tylko ona. Westchnął z rozbawieniem i wszedł do łazienki, łapiąc za ręcznik wiszący na klamce od drzwi. Wtedy ktoś zapukał po raz drugi. Znowu ona? Może zapomniała czegoś przekazać. Tym razem założył szybko bokserki i wrócił od drzwi wejściowe z uśmiechem na twarzy. Złapał za klamkę i…
- Czego się tak szczerzysz, Lodówo?
No nie… Kąciki ust Graya opadły gwałtownie w dół, widząc w progu szczerzącego się Natsu. Wlazł on nieproszony do środka i rzucił się na łóżko, które zajęczało żałośnie. Stał jak wryty, wciąż trzymając uchylone drzwi. Za wszelką cenę próbował nie myśleć o tamtym pocałunku. Czego on tu chce?!
- Zamykasz te drzwi czy nie? – zawołał przeciągle Dragneel, wsadzając sobie poduszkę pod głowę dla większej wygody – Bo jeszcze jakaś starsza pani zobaczy cię w samych majtach!
- Zamknij się – mruknął, trzaskając drzwiami po raz drugi. Wrócił do salonu i stanął w lekkim rozkroku przed łóżkiem, patrząc groźnie na Salamandra. Ból głowy zaczął się zaostrzać, ale nie mógł pozwolić sobie teraz na chwilę słabości – Czego tu chcesz?
- Przyszedłem cię odwiedzić – stwierdził chłopak, bawiąc się swoim szalikiem, jakby nie było w tym nic nadzwyczajnego – Jesteś zajęty?
- Właśnie szedłem się myć – warknął wściekle. Miał nadzieje, że to przekona nieproszonego gościa, ale nic z tego.
- Poczekam. Sprawdzę, co masz w lodowce przez ten czas – uśmiechnął się przebiegle. Fullbuster odwrócił się napięcie i wpadł do łazienki, łapiąc kurczowo za umywalkę. Czuł, jakby wewnętrzny ogień spalał go od środka a w czaszce ktoś zaczął walić go młotkiem. Gorączka zaczęła się nasilać. Ścisnął porcelanę trochę mocniej, próbując się uspokoić. Musi wejść do lodowatej wody, poczuć się przez chwilę jak zwykle, czuć to uwielbione zimno. Nalał najzimniejszej wody do popękanej wanny i wszedł powoli do środka, wzdychając z zadowoleniem. Nie chciało mu się nawet ściągać bielizny. Położył głowę na zagłówku wanny, marszcząc brwi. Na zewnątrz czuł przyjemny chłód, ale w środku miał piekło. Chyba naprawdę był chory. Tym bardziej nikt z gildii nie musiał o tym wiedzieć. Posiedział trochę, parę razy zanurzył głowę i wyszedł z wody. Wytarł się powierzchownie, zostawiając skórę wciąż wilgotną. Będzie mu troszkę chłodniej, a raczej powinno. Wyszedł na zewnątrz i poczuł chłodny powiew wiatru. Natsu pootwierał wszystkie okna, a teraz obżerał się zawartością jego lodówki.
- Na cholerę tak wietrzysz? – spytał, trąc ciągle mokre włosy ręcznikiem – Za ciepło ci?
- Miałeś tu straszny zaduch – stwierdził, opychając się kanapkami z szynką – Ty coś w ogóle jesz?
- A co cię to? – odparł, siadając na łóżku. Zauważył? Niby jak?
- Masz pełną lodówkę a z twoim spustem, powinna być opróżniona już w połowie – mówi Natsu, szykując sobie kolejną kanapkę. Wysmarował ją obficie masłem, nałożył szynkę, liść sałaty i wylał na to pikantny ketchup, zakrywając całość kolejną kromką chleba. Czarnowłosy patrzył na kąsek z tęsknotą. Nie jadł czegoś takiego do trzech dni, jak dla niego to za dużo. Natsu złapał kanapkę i już miał ją włożyć do buzi, gdy napotkał rozmarzony wzrok Graya, wpatrującego się w jedzenie. Spojrzał na kanapkę, myśląc moment a potem podszedł do Lodowego Maga, podając mu ją. Fullbuster oniemiał. Wziąć czy odtrącić? Był jednak na tyle spragniony dobrego jedzenia, że schował swoją dumę, złapał podarek i zanurzył w nim zęby, zadowolony.
- Chyba faktycznie nic nie jadłeś – zaśmiał się cicho Dragneel. Gray wiedział, że za godzinę wyrzyga to wszystko, czym teraz tak się zajada, ale warto było. Już dawno nie jadł takiej kanapki, ale nie miał zamiaru powiedzieć o tym Natsu. Jeszcze pomyśli, że chwali jego kuchnię. Może i nie umie dużo rzeczy, ale walka i kanapki wychodzą mu rewelacyjnie. Znów zrobiło mu się gorąco, więc odrzucił ręcznik z głowy i wrócił do jedzenia. Jego brzuch zaczynał już wydawać podejrzane odgłosy.
- Czego siedzisz tak sam w domu, bucu? – spytał różowo włosy, siadając obok. Teraz wyczuwał bijące od niego gorąco. Racja, chroniąca go warstwa zimna nie dopuszczała do siebie żadnych ciepłych sygnałów. Teraz był o wiele cieplejszy, to dlatego.
- Odwal się – zamlaskał Gray, rzucając w jego stronę oskarżycielskie spojrzenie – Jesteś zbyt ciekawski.
- Nudno bez ciebie w gildii – przyznał, kładąc się na plecach – Nie mam z kogo się śmiać.
To był chyba jego sposób na powiedzenie, że trochę za nim tam tęsknią. I że on też tęskni…
- Muszę… posiedzieć jeszcze trochę – zawahał się, przetarłszy dłonią usta z okruchów – Kuruje się…
- Kurujesz się? A co, przeziębiłeś się czy jak? – uśmiechnął się z politowaniem Smoczy Zabójca. W sumie to można by tak powiedzieć.
- Coś w tym stylu – przyznał – Muszę dużo leżeć i spać – zaakcentował mocniej ostatnie słowo, dając tym samym do zrozumienia, że chce to zrobić teraz. Natsu oczywiście nie załapał i rozłożył się na łóżku wygodniej, ziewając. Oj nie! Wszystko wszystkim, ale on tu spać nie będzie!
- Kiedy masz zamiar sobie pójść – warknął wprost Gray, patrząc na niechcianego gościa spod przymrużonych powiek – Chciałem się położyć. W samotności.
- Coś za bardzo ci odpowiada ta samotność – westchnął Dragneel, wstając z łóżka – To kuruj się dalej! Musimy wreszcie iść na jakąś misję, bo umrę z nudów w tej budzie – mruknął na odchodne i wyszedł, trzaskając drzwiami wyjściowymi o wiele mocniej niż on sam. Czarnowłosy złapał za ręcznik, leżący wciąż na łóżku i rzucił go na podłogę zdenerwowany. Ostatnie słowa chłopaka dźgnęły go, miał nawet ochotę pobiec za nim i uderzyć go w twarz. To nie w porządku, że cała drużyna nie chodzi na misję z jego powodu. Lucy ma w końcu do opłacenia czynsz  a Natsu… No, on też ma chyba jakieś wydatki. Erza ma większy majątek niż oni, w końcu to mag klasy S. A więc czekają na niego, czekają aż wyzdrowieje. A on jeszcze wepchnął w siebie tą cholerną kanapkę, którą podpisał dosłownie pakt z diabłem. Jego brzuch wydawał coraz dziwniejsze dźwięki, podczas gdy on próbował zasnąć. Wreszcie, w nocy, doszło do kulminacji. Wstał i złapał się trzęsącymi rękoma za brzuch, który kurczył się i powiększał na zmianę. Chciał dobiec do łazienki, ale zaatakował go nagły ból głowy, który zmusił go do rzygania na podłogę. Kiedy już wszystko z niego wyszło, opadł z sił całkowicie, pilnując, aby żadnym skrawkiem ciała nie dotknąć wymiocin. Oddychał szybko i płytko, śmiejąc się sam do siebie. Mimo wszystko… kanapka Natsu… była dobra…
***
- Ale śmierdzi – zawołał Natsu, łapiąc się za nos. Stał jedynie w progu a już zdążył wyczuć won wymiocin, unoszącą się w jego mieszkaniu.
- Czego tu znowu chcesz? – spytał zdziwiony Gray, odchodząc od uchylonych drzwi. Salamander uznał to za pozwolenie, więc wszedł do środka, chroniąc swój strasznie wrażliwy nos przed katuszami. Fullbuster wietrzył tu już ze sto razy, ale zapach nie chciał się ulotnić. To przez to, że zwymiotował na tą cholerną podłogę. Czyścił ją wszystkim, wylewał hektolitry odświeżaczy a nawet psikał starymi perfumami, ciągle jednak pozostał ten nikły zapaszek, rujnując całe jego starania. Dziś czuł się trochę lepiej, ale wciąż nie miał siły patrzeć na jakiekolwiek jedzenie. Czoło ciągle było gorące a głowa mu pulsowała, ale czuł się lepiej.
- Jak to co? Dotrzymuje ci towarzystwa – uśmiechnął się szeroko Dragneel, siadając na łóżku. Gray modlił się do wszystkich bogów w których nie wierzył, że nie zwróci mu kolejnej uwagi na temat zapachu – Kiepsko wyglądasz…
Coś nowego.
- To znaczy?! Wyglądam normalnie – burknął czarnowłosy, krzyżując ręce na piersi. Nawet się dzisiaj ubrał. Czerwona bluzka i czarne spodnie to niebrzydki strój. Oparł się o ścianę obok łóżka, trzymając się równocześnie z dala od lodówki. Nawet nie chciał tam podchodzić.
- Jakiś szary się robisz – stwierdził Natsu – A wory pod oczami się powiększają.
- Serio? – wyrwało się chłopakowi. Mimowolnie dotknął skóry tuż pod oczami a Zabójca Smoków jedynie pokiwał głową, aby jeszcze bardziej zaznaczyć swoje słowa.
- Poza tym… - urwał nagle, odwracając wzrok. Co on, wstydzi się?
- No?
- Jakiś gorący jesteś – przyznał różowo włosy, wędrując wzrokiem po suficie. Gray poczuł, jakby kocioł ognia w jego ciele właśnie dostał kolejną dawkę węgla i zaczął bulgotać, podnosząc gorączkę o dodatkowe parę stopni. Czyli jednak wyczuł. Czoło zaczęło go dosłownie piec a policzki zaczerwieniły się lekko, wbrew woli właściciela.
- Jestem chory – zaśmiał się nerwowo Fullbuster, jeżdżąc dłonią po twarzy – To normalne.
- Nie w przypadku Lodowego Maga – zauważył Salamander – Nie powinieneś gdzieś z tym iść?
- To chwilowe, przejdzie mi – twierdził chłopak uparcie – Jeszcze tylko parę dni i będę zdrów jak ryba. 
- Jasne – odparł flegmatycznie Natsu. Wstał i ruszył do lodówki, pewnie znów będzie robił kanapki. Tym razem Gray nic nie weźmie. Nocne katusze go przed tym przestrzegały, ale nie wiedział, czy będzie w stanie się powstrzymać – Chcesz jedną kanapkę?
- Jadłem już – skłamał z trudem. Usiadł na czarnej, nowiutkiej sofie, ustawionej pod ścianą naprzeciwko lodówki. Pomieszczenie nie było duże a jemu tak spodobała się ta sofa, że ulokował ją w jedynym, wystarczająco dużym i wolnym miejscu. Natsu usiadł obok niego, wcinając już przygotowane przez siebie jedzenie a Gray walczył ze swoim naturalnym odruchem typu „widzisz, zjedz”. Gdy już się jednak przemógł, jego uwagę pochłoną fakt, że siedzą z Dragneel’ em blisko siebie. Może nawet za blisko. Gorączka znów dała się we znaki, dosłownie paląc jego twarz. A raczej tak próbował to sobie wytłumaczyć. Był pewny, że to wstyd wpełzł na jego blado szare oblicze, wolał jednak tego nie roztrząsać. Salamander zjadł już wszystko i zmył po sobie talerzyk. Czarnowłosy mógł trochę odetchnąć, przygotowując się na kolejne interakcje między ludzkie. Rozsiadł się trochę wygodniej, ignorując uporczywy ból pod czaszką. Natsu wrócił na miejsce, usiadł ciężko i zaczął ziewać. I wtedy zrobił coś, o czym Gray nawet nie zdążył pomyśleć. Tak po prostu położył głowę na jego kolanach, uśmiechając szeroko.

 

- Pozwolisz, że sobie spocznę? – zaśmiał się radośnie, patrząc na niego – Nie mam zamiaru kłaść się na twoim łóżku. Cholera wie, co tam robiłeś…
- Boisz się mojego łóżka ale kolan już nie? – zdziwił się chłopak, marszcząc lekko brwi – A skąd wiesz co robiłem z kolanami?
- A co można robić z kolanami – burknął Zabójca Smoków, mrużąc oczy – Nie mam żadnych pomysłów.
- W sumie to ja też nie…
Zaraz! Może on jeszcze śpi. A ten Natsu jest jakiś wyimaginowany… Dlaczego on położył się na jego nogach tak bez oporów?! I to z własnej woli! Najciekawsze w tym wszystkim było, że głowa przestała go tak nawalać a ciepłu na czole spadła z lekka temperatura. Cieszył się trochę z tego powodu, ale to i tak podejrzane… Zaczął się pocić ze stresu.
- Co tak rozmyślasz? – zaciekawił się Dragneel – A może raczej nie udawaj, że myślisz. Nikt się na to nie nabierze!
- A co, sprawdzałeś już ten patent – uśmiechnął się podle Gray. Dziwne. Mimo, że głowa Natsu spoczywała właśnie na jego kolanach, co już nieciekawie brzmi, ich relacje się nie zmieniają. To chyba dobrze, prawda? Salamander zaczął opowiadać o zwykłym życiu gildii a on słuchał uważnie, dziwiąc się, jak spragniony był tych informacji. Cana potłukła butelkę, Mira zraniła się w palec, Erza zjadła ciasto truskawkowe, Lucy przekomarzała się z Happy’ em, Wendy poszła na misję z Carlą… Interesowały go rzeczy nie istotne, cieszył się jak dziecko, słysząc je. Przegadali z Natsu parę godzin aż wreszcie, niebo za oknem stało się brzoskwiniowe a chmury różowe, ozdabiając jedynie cały krajobraz. Fullbuster czuł się coraz lepiej, widocznie rozmowy o pierdołach odwracały jego uwagę od reszty.
- Chyba będę musiał się zbierać – przeciągnął się Natsu, podnosząc na łokciach. Jego twarz znalazła się blisko twarzy czarnowłosego. Wyglądało to tak, jakby znów mieli się pocałować. Gray zastanawiał się nawet, czy to zrobią. Różowo włosy opadł jednak z powrotem na jego kolana, a dokładniej, tym razem usadowił się wyżej, na krocze. Chłopak dopiero teraz poczuł jak bardzo chce mu się siku i wstał szybko, przesuwając Zabójcę Smoków na sofę. Gdy skończył się załatwiać, spojrzał w lusterko. Miał na twarzy szeroki uśmiech, zaostrzając jedynie wory pod oczami, lekko zaróżowione policzki i rozczochrane włosy. Wyglądał jak jakaś piękna dziewica. Czas skończyć tę sielankę. Co oni w ogóle do cholery robią?! Czy on przez parę godzin właśnie leżał na jego nogach?! Wraz z wątpliwościami wrócił ból głowy, przypominając o sobie ze zdwojoną siłą. Super, akurat pod wieczór. Teraz na pewno się wyśpi… Wyszedł z łazienki z zamiarem wygonienia chłopaka. Już miał krzyczeć, gdy zauważył, że oczy Natsu są szczelnie zamknięte a oddech głęboki i spokojny.
- Nie wierzę – szepnął do siebie, marszcząc brwi. On zasnął na sofie, leżąc rozkraczony na plecach i uśmiechając przez sen. Teraz go nie wygoni! Cudownie. Chciał rzucić się obrażony na łóżko i zawinąć w pościel, przeklinając cicho gdy odwrócił się i spojrzał na niego jeszcze raz. Śpiący Natsu wyglądał jak słodkie, bezbronne dziecko. Pamiętał jak nie raz Salamandrowi przysnęło się w gildii a on zrzucał go zawsze z krzesła czy ławki, śmiejąc się szyderczo. Teraz też mógł to zrobić i wszystko wróciło by na normalny tor. Pobili by się, on by go wreszcie wyrzucił i zapomnieli by o tym, że jeszcze przed chwilą śmiali się razem szczerze i wcale nie podle. Mógłby tak zrobić… Gray uśmiechnął się lekko do siebie, pokręcił z niedowierzaniem głową i złapał za jedną z poduszek ze swojego łóżka. Podszedł do Natsu i wsadził mu ją delikatnie pod głowę, pilnując, aby się czasem nie obudził. Ciekawe od czego by go wyzwał… Wrócił szybko do łóżka, zrzucił z siebie ubranie, założył jedynie majtki i czarną, starą bluzkę i położył się, zadowolony. Nie zrobił nic dobrego dla świata czy dla siebie… W sumie nic nie zrobił. To Natsu ciągle coś robi, miesza mu w umyśle. Doprowadził do tego, że Grayowi szkoda jest go wyrzucić z mieszkania! A mimo to czarnowłosy wciąż się uśmiechał. Zapomniał znów o bólu głowy, gorączka spadła, umożliwiając mu normalne spanie,  brzuch przestał muczeć a kolorowe sny wypełniały mu głowę…
***
Pierwsze promienie słońca padały na jego twarz, gdy otworzył powoli oczy. To był pierwszy poranek, kiedy uśmiechał się już z samego rana. Odwrócił głowę na poduszce, tak aby skierować oczy w stronę sufitu. Przypomniał sobie wczorajszy dzień, prychając rozbawiony. Prawdopodobnie gdy wstanie, pierwszym co ujrzy będzie śpiący Natsu w jakiejś dziwnej pozycji. Wtedy usłyszał chrapanie. Nie było by w tym nic dziwnego, w końcu Dragneel też chrapał, ale dźwięk ten był głośniejszy, niż być powinien z takiej odległości. Zupełnie jakby Natsu oddychał tuż przy nim. Nagle poczuł na sobie jakiś ruch, a konkretnie na brzuchu. Coś zaczęło mu lekko ciążyć, rozciągając się od jego stóp do brzucha. Dopiero teraz odnotował, że kołdra nie powinna być tak wybrzuszona, zupełnie jakby ktoś tam leżał… Gray złapał za niebieski materiał i podniósł go ze strachem w oczach. Jednak zamiast jakiejś ohydnej kreatury, siedział tam śpiący w najlepsze Natsu, tuląc się do niego. 
Objął go w pasie ramionami z uśmieszkiem na twarzy.  Fullbuster spojrzał na niego wściekle, chcąc go już uderzyć w ten głupi łeb, ale coś go powstrzymywało. Zdenerwowanie ustąpiło miejsca innemu, całkiem nowemu uczuciu. Nie potrafił tego nazwać, wiedział tylko, że na pewno nie miał ochoty chłopaka uderzyć. Przyglądał mu się jeszcze chwilę i przykrył go z powrotem, czerwieniąc lekko. Co on tu w ogóle robił? Przecież kładł się na sofie, nie na łóżku. Musiał mu wleźć w nocy, jak Gray już zasnął. Czarnowłosy schował twarz w dłoniach, wzdychając ciężko. I co on ma z tym fantem zrobić? Można powiedzieć, że właśnie przespał się z facetem… Przecież tego nie chciał! Nie chce! To co Natsu jeszcze robi na jego brzuchu?!
- Śpisz? – mruknął nagle Salamander z pod kołdry – Czy gadasz do siebie?
Różowo włosy ścisnął go trochę mocniej, chyba nieświadomie, będąc jeszcze w półśnie. Dla płonącego już ze wstydu chłopaka było tego za wiele. Zrzucił gwałtownie z nich kołdrę, marszcząc gniewnie brwi. Efekt psuły mocno różowe policzki.
- Natsu – mówi cicho Gray, podnosząc się na łokciach – Obudź się…
Niewzruszony Dragneel ciągle go ściskał, mrucząc coś pod nosem. Dobra, koniec z dobrymi manierami. Sumienie by go gryzło, gdyby zechciał go sprać, ale o opieprzeniu nie było żadnej mowy.
- WSTAWAJ CHOLERNA ZAPAŁKO! I ŁAPY PRECZ! – wrzasnął, odpychając go od siebie. Smoczy Zabójca poderwał się, rozglądając pobudzony. Jeszcze nie do końca kontaktował. Wreszcie spojrzał na niego, marszcząc lekko brwi.
- Stało się coś?
I on jeszcze o to pyta…
- Dużo się stało – warknął chłopak, krzyżując ręce na piersi. Siedział teraz po turecku, patrząc gniewnie na zdziwionego Natsu – Po co tu wlazłeś?
- Mówiłeś, że jesteś chory a na choroby dobrze jest siedzieć w cieple, co nie? – wzruszył ramionami – Chciałem pomóc.
- To mogłeś już lepiej spokojnie leżeć obok, a nie się kleić – prychnął Fullbuster, odwracając wzrok. Tak naprawdę nie miał mu tego aż tak za złe, po prostu strasznie się wstydził jakiejkolwiek bliskości z drugim człowiekiem. Nagle poczuł coś, co nie powinno się teraz wydarzyć. Nie tutaj, nie teraz! Nie przy Natsu! Jego czarne majtki zaczęły się wybrzuszać, wprawiając serce biednego Graya w palpitacje. Złapał szybko za kołdrę i przykrył się z powrotem, licząc na to, że Dragneel nic nie zauważy.
- A tobie co? Zimno – zaśmiał się podle chłopak, wstając z łóżka – A poza tym, nie kleiłem się do ciebie. W nocy musiałem się przewrócić w złą stronę – burknął, odwracając się. Magowi Lodu było to jak najbardziej na rękę. Zajrzał szybko pod niebieską narzutę, oceniając stan śmierci towarzyskiej. O kurwa… Maszt na pełnym żaglu. W idealnym momencie! Testosteron zaczął mu skakać, ilekroć patrzył na różowo włosego. To się robiło niebezpieczne…
- To ja się zbieram – zawołał radośnie, wychodząc już na korytarz – Powiem w gildii, że żyjesz ale jeszcze zdrowiejesz! Narka!
I wyszedł, tym razem nie trzaskając drzwiami. Gray wstał szybko i pobiegł do łazienki, chcąc się ogarnąć. Po dłuższym prysznicu usiadł, jeszcze mokry, na sofie, wzdychając. Mało brakowało. Jeszcze Natsu by sobie pomyślał, że to z jego powodu mu tak… Ech! Przetarł twarz dłonią, przymknąwszy oczy. I wtedy go olśniło. Nic go nie boli… Czoło było jeszcze trochę ciepłe, ale to jedyny objaw, który pozostał. Może Dragneel faktycznie miał rację z tym ciepłem. Czy to znaczy, że on go uzdrowił…? Nie, to zbyt fantastyczne, nawet w ich zakręconym świecie. Brzuch zaczął mu burczeć, domagając się jedzenia. Graya poniosło. Skoro już jest prawie zdrowy może jeść co chce i ile chce, prawda? Rzucił się szybko do lodówki, przeplądrowanej trochę przez poprzedniego gościa. Zrobił sobie stos kanapek ze wszystkiego co znalazł. Wrzucał w siebie jedzenie, popijając to wodą i sokami. Czuł się doskonale. Wyspany i syty do cna. Z pełnym brzuchem, szczerzący zęby, rzucił się na łóżko, śmiejąc cicho. Mimo, że nie czuł się senny, zdrzemnął się jeszcze trochę aż przyszła katastrofa. Został brutalnie obudzony przez własny organizm. Wymiociny chlupotały już w gardle i nosie, zwiastując nieprzyjemne doznania. Tym razem dobiegł do toalety i zaczął pozbywać się po kolei każdej kanapki, charcząc i kasłając. Opadł z sił na kolana, kurczowo trzymając się toalety. Żołądek ciągle kurczył się i rozkurczał, przeciążony po dłuższej przerwie. Jego czoło znów stało się błyskawicznie gorące a głowa pękała, utrudniając widzenie. Gray, pilnując aby nie upaść, nie usłyszał, że ktoś wszedł przez niezamknięte drzwi do środka. Czuł, że zaczyna zapadać się w otchłań, coraz niżej i niżej. Ujrzał przed sobą przerażoną Lucy, która złapała go za ramiona, patrząc w oczy. Coś krzyczała. W tle mignęły mu długie, czerwone włosy. To chyba Erza. Trudno było skojarzyć ze sobą fakty.
- Natsu… - zdołał wycharczeć a potem całkiem zapadł się w ciemność.
***
Gdy odzyskał przytomność, nie wiedział na początku gdzie się znajduje. Poczuł miękkie siedzenie pod nim, kołdrę na nim i przyjemne ciepło wokoło. Pierwsze co mu się skojarzyło to Natsu, nie wyczuł jednak żadnego dodatkowego ciężaru na sobie czy obok siebie.
- Gray?
Ten szept. Otworzył powoli oczy, napotykając niespokojną twarz Erzy tuż obok. Niedaleko niej siedziała Lucy, uśmiechając się lekko. Brakował jednego.
- Gdzie Natsu? – spytał słabo, podnosząc trochę.
- Tuż obok, baranie – mówi cicho Dragneel. Siedział na łóżku z lewej strony, patrząc na niego zdenerwowany – I czego tak się obżarłeś?
- Nie teraz, Natsu – mruknęła Scarlet, wpatrując się w niego – Jak się czujesz?
- Do… - zaczął ale przerwał, napotykając wzrok Salamandra – Tak sobie – przyznał ze wstydem. Cholera, mógł nie jeść tyle rzeczy! On chyba zemdlał. Tytania westchnęła i wyciągnęła rękę, aby dotknąć jego czoła. Nie chciało mu się nawet protestować.
- Jesteś rozpalony – zawołała zdenerwowana – Powinieneś ciągle leżeć w łóżku a nie jeszcze się taplać pod prysznicem! W dodatku pogorszyłeś sobie sprawę tym obżarstwem. Doprawdy, gorzej niż on – wskazała ruchem głowy na Natsu, który prychnął obrażony – Masz się naprawdę kurować, a nie latać nago po mieszkaniu, jasne? Ktoś będzie cię pilnować – zarządziła. Lucy chciała się zgłosić na ochotnika ale Scarlet już wybrała – Natsu.
- Co? – warknął niezadowolony.
- Zostaniesz z Grayem.
- Tak, tak, jasne – zawołał, wstając. Cała trójka spojrzała na niego wielce zdziwiona. Dragneel nie powinien tak powiedzieć. Fullbuster spodziewał się czegoś w stylu „nie zostanę z tym młotkiem”. Chociaż biorąc pod uwagę ich ostatnie spotkania, jego reakcja nie powinna być jednak czymś tak niezwykłym. Heartfilia chciała jeszcze coś powiedzieć, ale Erza jej przerwała z premedytacją.
- Dobrze. Skoro tak, to my idziemy – odparła. Obie dziewczyny wstały, zerkając na grzebiącego już w lodówce Natsu – Trzymaj się Gray!
Gdy już wyszły, czarnowłosy odetchnął z ulgą, podnosząc się do siadu tureckiego. Chciał już wyjść ale Salamander mu przeszkodził, siadając tuż przed nim. Chłopak cofnął się gwałtownie, rumieniąc się znowu. Co do cholery…
- Nigdzie nie idziesz – zawołał przeciągle różowo włosy, patrząc na niego znudzony – Siedzisz i się grzejesz!
- Jestem magiem Lodu, na co mam się grzać?!
Zabójca Smoków zmarszczył brwi i ściągnął usta.
- Przyznaj, że zrobiło ci się lepiej po nocy ze mną.
- ŻE CO?! – wrzasnął, cofając się aż do ściany.
- Było ci ciepło, polepszyło ci się i wrócił ci pewnie apatyt, co? – uśmiechnął się podle, oczekując reakcji. Miał rację, ale Gray nie chciał dawać mu tej satysfakcji.
- Nie myśl sobie, że zaproszę cię do łóżka, Skośnooki kretynie…
- Nie będziesz musiał. Sam przyjdę – zaśmiał się chłopak, wstając. Podszedł do biblioteczki z książkami, wziął jedną z nich i wrócił na miejsce, tym razem wpychając się koło Fullbustera. Wyłożył się wygodnie, oddał całą kołdrę choremu i zaczął czytać, kompletnie nie zwracając uwagi na towarzysza. Gray siedział jak kołek a jego wszystkie myśli skupiły się na jego prawym ramieniu, które stykało się z ramieniem Salamandra. Rozchodziło się stamtąd gorąco, emanujące na całą rękę. Spędzili tak bez słowa z dwie godziny. Przynajmniej jemu tak się wydawało. Wreszcie przysnęło mu się, a Natsu go nie budził. Wręcz przeciwnie, przykrył go kołdrą szczelniej, mrucząc coś pod nosem. Obudził się w już w nocy, nie wiedział dlaczego. Teraz, ciepło które wcześniej odczuwał tylko na ramieniu, rozchodziło się po całym ciele, wprawiając go w prawdziwy błogostan. Tym razem czuł ciężar nie tylko na brzuchu ale i na klatce piersiowej, a czyjś ciepły oddech łaskotał go w szyję. Przesunął głowę delikatnie w prawo i otworzył oczy.