"Shimai"
Rozdział trzeci "Wolna wola"
- No, w skrócie tak to było – mówi Shimai (oczywiście nie
opisała dzieciństwa tak szczegółowo, przedstawiła jedynie suche fakty)
uśmiechając do Lucy – Jednak nie przyjechałam tu na zwierzenia… Muszę opowiedzieć
o powodzie mojego zniknięcia – wymieniła spojrzenia z Grayem – I to szybko. A
więc… Zostałam wybrana przez mistrza do wyruszenia tropem dwóch podejrzanych
osób. To fanatycy, którzy opanowali niezwykle rzadki rodzaj Zaginionej Magii.
Jeden za pomocą Lodowej lakrymy zabijał słabych magów Lodowego Tworzenia a
drugi pochłaniał tą magię podczas rytuału. Kiedy magia zaczęła im się kończyć,
historia się powtarzała. Wysłałam do Makarov’ a list z prośbą o pozwolenie na
interwencje, jednak nie otrzymała zgody. Więc zaczęłam ich podsłuchiwać. Magia,
którą kradli, nie szła na marne. Tworzyli za pomocą Lodu i Zaginionej Magii,
żyjącą, okrutną istotę. Z wyglądu przypomina Deliore – Shimai znów wymieniła
spojrzenia z Gray’ em – lecz jest jeszcze silniejsza. Na pierwszy rzut oka
składa się jedynie z lodu, który jest teoretycznie łatwy do stopienia czy
rozkruszenia. Ale lód połączony z tym rodzajem Zaginionej Magii… Aktualnie
budulec jest wciąż tworzony ale monstrum zostało skończone i ożywione. Jednak
potwór, jak się okazało, miał wolną wolę i nie miał zamiaru pomagać tym dwóm
idiotą. Lecz, niestety, Zaginiona Magia zrobiła swoje. Teraz, jeden z nich
kieruje tym czymś.
- To chyba wystarczy to rozwalić – wzruszył ramionami Natsu.
- Słuchaj trochę – westchnęła Lucy, przekręciwszy oczami.
- To nie wszystko! Aby stworzenie było kompletne potrzebuje
źródła magii, i nie może to być lakrymy. Szukają żywego człowieka. A ja wiem,
kogo.
- Kogo? – spytała Erza, pochylając się nad stołem – Znamy tą
osobę?
Shimai wzięła głęboki
oddech, zanim odpowiedziała.
- Wszyscy dobrze wiedzą o naszej gildii, jak i o jej
członkach. Szczególnie o Salamandrze, Tytani, Mirze i innych osobistościach, że
tak powiem. Jest jeszcze jedna osoba, o której nie wspomniałam… Pewien
ekshibicjonista w czarnych włosach, który jest magiem Lodowego Tworzenia…
Cały stolik wstrzymał oddech a ich spojrzenia skierowały się
w stronę Fullbustera, który patrzył tępo w drewno.
- Dlatego wróciłam – kończy cicho dziewczyna – Nie obchodzi
mnie czy mistrz pozwala na interwencje czy nie. Trzeba im skopać tyłki i
zniszczyć to coś. Jakoś… Ale sama nie dam rady – uśmiechnęła się – Pomożecie…?
- Wiesz – mówi żartobliwie Natsu, wstając od stołu – jeżeli
zabiorą Graya, nie będę miał na kim się wyżyć, więc sądzę, że jestem skłonny
ich rozwalić!
- Jesteśmy do twojej dyspozycji – mówi powoli Erza – Gray
jest naszym przyjacielem i członkiem gildii. Nie oddamy go tak łatwo. Gdzie ci
magowie?
Wszyscy wstali od stołu, podnieceni nadchodzącą walką.
- Jeszcze trzy drogi stąd. Wyruszymy jutro o świcie,
zastępując im drogę – krzyknęła na koniec, przybijając piątkę z Natsu. Gray
zaśmiał się cicho, krzyżując ręce na piersi.
- To co, pakujemy się?
- Ale… - zaczęła Shimai, której na szczęście przerwał Natsu.
- Głupia Lodówo. Zasilanie ci padło? Chcesz się tak po
prostu im podać jak na tacy?
- Wiemy, że też chcesz walczyć, ale to będzie zbyt
niebezpieczne! A co jak wszyscy by padli?! – spytała Heartfilia – Co wtedy z
tobą?
Fullbuster zacisnął usta, wpatrując się w Erze. Decyzja
zależała od niej.
- Zostajesz w Gidli…
- Żartujecie sobie, prawda?! – wrzasnął Gray, ściągając na
siebie ciekawskie spojrzenia. Wendy chciała do nich podejść ale Lucy do niej
podbiegła, odciągając ją od stolika – Nie zostanę!
- Zostaniesz – warknęła groźnie Scarlet – Razem z Happy’ em.
- Aye – zawołał smutno kot, klepiąc czarnowłosego po
ramieniu.
- I nie mówimy nic mistrzowi – zastrzegła – A właśnie, gdzie
on w ogóle jest?
Natsu wzruszył ramionami i podszedł do baru, pewnie coś
zamówić. Gray usiadł z powrotem na miejscu, wzdychając. Shimai było go szkoda.
Czuła, jakby go tu uwięzili.
- Przepraszam – szepnęła, jednak tak, aby Fullbuster tego
nie usłyszał…
***
Nastała pochmurna noc. Shimai nie mogła zasnąć. Obok niej,
na matach chrapali Erza, Natsu, Lucy i Happy, zaplątany we włosy blondynki.
Wendy oraz Mira były okropnie zainteresowane, czemu wszyscy chcieli spać w
gildii, ale Shimai uciekła im, tłumacząc się bólem głowy. Mały włos… Gray
gdzieś zniknął. Dziewczyna zaniepokoiła się trochę. Może wyszedł się
przewietrzyć? A jeżeli już go tu nie było? Jeżeli chciał to rozwiązać na własną
rękę i… Shimai poderwała się z maty i wybiegła na balkon. Na całe szczęście,
chłopak tam był. Wpatrywał się zamyślony w ciemność. Stał nago, w samych
spodniach a jego blada skóra świeciła się w ciemności.
- Co robisz Gray? – pyta Shimai, dotykając delikatnie jego
ramienia – W porządku?
- Nie… - szepnął, odwracając się w stronę dziewczyny – Jutro
macie zamiar za mnie walczyć. Mało szczytny cel… W dodatku, nie pozwalacie mi w
tym uczestniczyć – chłopak bardzo szybki złapał dziewczynę za nadgarstek i
przyciągnął do siebie – Dlaczego nie mogę iść?! Czuje się przez to jak jakaś
owieczka, czekająca na rzeź! Nie mogę nawet stawić czoła swoim problemom… Tym
mam dla was być? Dla Ciebie? Tchórzem…?
- Wiesz – odpowiada Shimai z kamienną twarzą – Nie
koniecznie tchórzem. Chcesz wiedzieć, kim dla nich jesteś?! Przyjacielem,
idioto! Przyjacielem! Dlatego będą za ciebie walczyć!
- A kim jestem dla Ciebie?
Dragneel zarumieniła się lekko i odwróciła wzrok. Powiedzieć
mu?
- Kiedy spotkałam cię po raz pierwszy… nawet przez chwilę
nie pomyślałam, że będziesz dla mnie tak cholernie ważny. Patrząc na ciebie nie
wiedziałam, że to twoją twarz będę widzieć, gdy zamknę oczy. Że każda chwila
spędzona z tobą, będzie należała do najpiękniejszych w moim życiu… - Shimai
wyrwała gwałtownie rękę z uścisku, dodając – Jesteś dla nas zbyt ważny, abyśmy
z czystym sumieniem pozwolili ci z nami iść, rozumiesz?
Dziewczyna wróciła do budynku, nie dając Grayowi czasu na
odpowiedź. Chłopak stał jak skamieniały, nie takiej wypowiedzi się spodziewał.
„I tak was tam nie puszczę samych” pomyślał, uśmiechając się do samego siebie.
A tu Natsu się szczerzy :D
Uwielbiam ten jego uśmiech <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz