piątek, 7 sierpnia 2015

Gratsu - opowiadanie

Gratsu

"Gorączka"

Część 2



Leżał z nim Dragneel bez kamizelki i szalika, z głową tuż przy jego podbródku. Gray spojrzał na niego przytomnie, z uśmiechem na twarzy. I zrobił coś, o co normalnie nie pokusił by się nawet w wyobraźni. Zagłębił nos w różowe włosy, przymykając z zadowolenia oczy. Nigdy nie był z nikim tak blisko. Nikt nie pozwolił, a nawet on sam nie chciał. Wolał obserwować. Aż nagle do jego pustego, zimnego łóżka przyszedł on. Opróżniając przy okazji lodówkę i robiąc ogólny raban. Ale jest. Zarumienił się strasznie na myśl, co chciał teraz zrobić. To by zniszczyło wszystko. Odsunął się trochę od chłopaka, upewniając się, że twardo śpi. Wyciągnął lewą dłoń i złapał go lekko za  podbródek, pochylając jednocześnie w jego stronę. To chore, chore, chore! Czego tak się czerwieni?! Dlaczego trzęsą mu się ręce?! Co się kurwa dzieje?! Rozchylił lekko usta, zatrzymując się tuż przy tych drugich, wąskich wargach. Spojrzał jeszcze raz na zamknięte powieki Natsu, wzdychając z frustracją.
- Raz kozie śmierć – mruknął i pocałował go delikatnie, tak, jak chciał to zrobić za pierwszym razem. Właśnie… Ten dzień, w którym grali w tą piekielną grę, pocałowali się. Od tego czasu miał gorączkę… Czy Natsu go… rozpalił? Oderwał się powoli od jego ust, patrząc na śpiącego smutno. Nigdy się nie dowie. Bo po co? Ma zniszczyć całą drużynę, łączącą ich jako taką przyjaźń? Dragneel uwolnił jego wrażliwą cząstkę, potrafiącą kochać. Można poetycko powiedzieć, że rozmroził jego serce. Gray zabrał rękę od różowo włosego i położył głowę z powrotem prosto. Rozsądek kazał mu iść spać i zapomnieć o całej sprawie, jakby nic się nie wydarzyło. Za to jego rozmrożona cząstka podsuwała mu coraz to nowe pomysły, od których pąsowiały mu znów policzki. Przekręcił zirytowany oczami, wzdychając ciężko. Nagle towarzysz poruszył się i… podniósł, patrząc na niego z rozbawieniem! NIE SPAŁ?!
- Cześć Gray – zawołał radośnie – Czy zrobiłeś to, co myślę, że zrobiłeś?
KURWA!
- Co niby zrobiłem – zaczął Fullbuster ale Natsu zamknął mu usta dłonią, szczerząc się szeroko.
- W sumie to też bym się do tego nie przyznał. W takim razie walić wyznania i inne pierdoły – prychnął, marszcząc brwi. Zrzucił kołdrę z nich oboje, śmiejąc się groźnie. Czarnowłosy nie wiedział jak się w tamtej chwili czuł. Bał się, był zaskoczony czy może jednak napalony? Salamander nie roztrząsał tematu. Zdjął rękę z jego ust i zbliżył się, uśmiechając lekko. 

 


Na jego policzki wpełzł delikatny rumieniec w porównaniu do twarzy  Graya, która przypominała pomidora z oczami w peruce.
- Kto zaczyna? – spytał po prostu, patrząc na niego łagodnie. Chłopak zacisnął zęby, podejmując szybko decyzje.
- Zamknij się – mruknął i wstał gwałtownie, obejmując Natsu ramionami. Całowali się mocno, wydając dziwne dźwięki. Ni to pomruki, ni to jęki. Fullbuster musiał się chyba przyzwyczaić do kontaktów fizycznych, szczególnie „takich”.
- Rozbieraj się – szepnął Smoczy Zabójca, odrywając na moment od niego – Byle szybko.
- Rozkazujesz mi? – zaśmiał się gardłowo Gray, patrząc w czarne, lśniące oczy chłopaka.
- Tak, chyba tak to zabrzmiało – mówi powoli, jeżdżąc opuszkiem palca po jego policzku. Nagle zaczął go lekko kłuć, marszcząc zafascynowany brwi.
- Ale jesteś mięciutki – przyznał Natsu. Wyglądał, jakby miał pięć lat i zobaczył Świętego Mikołaja. Zaczynało go już irytować to kłucie po policzku. Wreszcie złapał Dragneela za nadgarstek i znów pocałował, tym razem mocniej. Przeturlali się parę razy aż spadli na podłogę, śmiejąc się.
- Zrobimy to hardcorowo – ostrzegł rozgrzany Fullbuster.
- No dawaj – zawołał Natsu wyzywająco. Chyba właśnie za to go lubił, za to ciągłe narwanie. Nie ma jego, nie ma zabawy! Nie powie, że go kocha. To jakieś zbyt dziewczyńskie… Myśli, że oboje wiedzą, że za sobą przepadają.
***
Następnego dnia w gildii zawrzało. Wreszcie wrócił Gray, ciągnąc za sobą Natsu, któremu było widać tylko oczy i nos. Oboje byli obolali po ostatniej nocy. Fullbuster ciągle czuł łupanie w krzyżu. Zresztą, nie tylko tam… Podeszli do baru, gdzie siedziała Lucy i Erza, zajadając się ciastkami. Mira powitała ich uśmiechem i odeszła czyścić szklanki, aby dać im trochę prywatności. Scarlet spojrzała na niego zszokowana, gryząc ciastko.
- Już wyzdrowiałeś?! Tak szybko?
- Przeszło mi – wzruszył ramionami. Był pewny, że to zasługa gorąca, ale przecież nie powie o tym Erzie. Wystarczy jej świadomość, że jest zdrowy. Wtedy podleciał do nich Happy, witając się z Natsu.

- Gdzie wczoraj byłeś? – spytał płaczliwym tonem – Spałem sam już drugą noc!
Blondynka zerknęła  zdziwiona na kota ale nic nie mówiła. Zaśmiała się tylko, że Happy to tchórz i boi się spać sam. Kot zaczął się z nią przekomarzać a Dragneel uniknął potrzeby odpowiedzenia na pytanie. Oparli się o bar i uśmiechnęli do siebie konspiracyjnie.
- I jak minęła wam nocka? – zaciekawiła się Tytania, podsuwając tacę z ciastkami – Nie nudziliście się?
- Spaliśmy – odpowiedział wolno Natsu a Gray patrzył podejrzanie na uśmiechniętą dziewczynę – Można się nudzić, śpiąc?
- Zależy – odparła tajemniczo, już na nich nie patrząc. Wiedziała…?
- Nie – mówi nagle różowo włosy, rumieniąc się lekko – Nie nudziliśmy się.
Gray miał ochotę uderzyć go w twarz. Dla niego wszystko teraz kojarzyło się z niegrzecznymi rzeczami. Chyba czas być podłym…
- Dlaczego nie siadasz, Natsu? – zaśmiał się podle, odsuwając mu krzesełko. Ten spojrzał na niego z żądzą mordu w oczach, marszcząc brwi.
- Doskonale wiesz, dlaczego nie mogę – warknął przez szalik, aby doleciało to tylko do jego uszu – Nie, a może ty skorzystasz? – zawołał już głośniej, śmiejąc się szyderczo. Czarnowłosy wziął głęboki wdech i rzucił się na niego, kopiąc, szarpiąc i gryząc przeciwnika. Smoczy Zabójca nie pozostał mu dłużny. Erza rozdzieliła ich z rykiem dzikiego zwierzęcia, uderzając ich głowami o siebie. Oboje upadli na ziemię, opierając się o siebie plecami.
- Będziemy dzisiaj iść na jakąś misję? – wysapał Salamander. Scarlet pokręciła przecząco głową.
- Idziemy dopiero jutro, Wendy wtedy wraca.
Chłopaki wstali chwiejnie, łapiąc się za krzyże z jękiem. Oparli się z powrotem o blat, sapiąc. Natsu zniżył się, niby po coś w barze, ale zrobił to po to, aby nikt inny go nie usłyszał.
- To u ciebie czy u mnie?

KONIEC

No, mam nadzieję, że miło się czytało :)
 

2 komentarze:

  1. To jest wspaniałe! :D Aż dziwne, że nikt tego nie skomentował. Podoba mi się to, że w Twoim opowiadaniu Natsu nie jest wstydliwym, przesłodzonym uke, a Gray wiecznie napalonym, chorobliwie zazdrosnym zboczeńcem. Jest to pierwsze gratsu jekie czytałam, w którym ich haraktery nie są za bardzo pozmieniane. Jasne, pisząc gratsu trzeba się liczyć z tym, że ich haraktery będą trochę inne niż w FT, ale Tobie udało się zachować ich jak najbardziej prawdziwymi :D. Podoba mi się także Twój styl pisania. Wszystko jest jasne i przejrzyste. Nie mam wrażenia, że coś mnie omineło. Nie wychwyciłam także żadnych błędów stylistycznych. W sumie to nawet się na tym nie skupiałam, ale żaden nie wpadł mi w oko, a to chyba dobrze xD. O ortografii i interpunkcii nie mogłabym się wypowiedzieć, nawet jakbym chciała, ponieważ niestety nie mam z nimi zbyt dobrych kontaktów xD. Jednym słowem, nie mam się do czego przyczepić :D. Życzę duuuuużo weny i oby więcej takich wspaniałych opowiadań :D. Nawet jeśli krótkie :P.

    OdpowiedzUsuń
  2. *Powstrzymuję krew z nosa* Więc...świetna robota.

    OdpowiedzUsuń