"Gorączka"
Część 2
Leżał z nim
Dragneel bez kamizelki i szalika, z głową tuż przy jego podbródku. Gray
spojrzał na niego przytomnie, z uśmiechem na twarzy. I zrobił coś, o co
normalnie nie pokusił by się nawet w wyobraźni. Zagłębił nos w różowe włosy,
przymykając z zadowolenia oczy. Nigdy nie był z nikim tak blisko. Nikt nie
pozwolił, a nawet on sam nie chciał. Wolał obserwować. Aż nagle do jego
pustego, zimnego łóżka przyszedł on. Opróżniając przy okazji lodówkę i robiąc
ogólny raban. Ale jest. Zarumienił się strasznie na myśl, co chciał teraz
zrobić. To by zniszczyło wszystko. Odsunął się trochę od chłopaka, upewniając
się, że twardo śpi. Wyciągnął lewą dłoń i złapał go lekko za podbródek, pochylając jednocześnie w jego
stronę. To chore, chore, chore! Czego tak się czerwieni?! Dlaczego trzęsą mu się
ręce?! Co się kurwa dzieje?! Rozchylił lekko usta, zatrzymując się tuż przy
tych drugich, wąskich wargach. Spojrzał jeszcze raz na zamknięte powieki Natsu,
wzdychając z frustracją.
- Raz kozie
śmierć – mruknął i pocałował go delikatnie, tak, jak chciał to zrobić za
pierwszym razem. Właśnie… Ten dzień, w którym grali w tą piekielną grę,
pocałowali się. Od tego czasu miał gorączkę… Czy Natsu go… rozpalił? Oderwał
się powoli od jego ust, patrząc na śpiącego smutno. Nigdy się nie dowie. Bo po
co? Ma zniszczyć całą drużynę, łączącą ich jako taką przyjaźń? Dragneel uwolnił
jego wrażliwą cząstkę, potrafiącą kochać. Można poetycko powiedzieć, że
rozmroził jego serce. Gray zabrał rękę od różowo włosego i położył głowę z
powrotem prosto. Rozsądek kazał mu iść spać i zapomnieć o całej sprawie, jakby
nic się nie wydarzyło. Za to jego rozmrożona cząstka podsuwała mu coraz to nowe
pomysły, od których pąsowiały mu znów policzki. Przekręcił zirytowany oczami,
wzdychając ciężko. Nagle towarzysz poruszył się i… podniósł, patrząc na niego z
rozbawieniem! NIE SPAŁ?!
- Cześć Gray
– zawołał radośnie – Czy zrobiłeś to, co myślę, że zrobiłeś?
KURWA!
- Co niby zrobiłem – zaczął
Fullbuster ale Natsu zamknął mu usta dłonią, szczerząc się szeroko.
- W sumie to też bym się do tego nie przyznał. W takim
razie walić wyznania i inne pierdoły – prychnął, marszcząc brwi. Zrzucił kołdrę
z nich oboje, śmiejąc się groźnie. Czarnowłosy nie wiedział jak się w tamtej
chwili czuł. Bał się, był zaskoczony czy może jednak napalony? Salamander nie
roztrząsał tematu. Zdjął rękę z jego ust i zbliżył się, uśmiechając lekko. 
Na jego
policzki wpełzł delikatny rumieniec w porównaniu do twarzy Graya, która przypominała pomidora z oczami w
peruce.
- Kto
zaczyna? – spytał po prostu, patrząc na niego łagodnie. Chłopak zacisnął zęby,
podejmując szybko decyzje.
- Zamknij
się – mruknął i wstał gwałtownie, obejmując Natsu ramionami. Całowali się
mocno, wydając dziwne dźwięki. Ni to pomruki, ni to jęki. Fullbuster musiał się
chyba przyzwyczaić do kontaktów fizycznych, szczególnie „takich”.
- Rozbieraj
się – szepnął Smoczy Zabójca, odrywając na moment od niego – Byle szybko.
-
Rozkazujesz mi? – zaśmiał się gardłowo Gray, patrząc w czarne, lśniące oczy
chłopaka.
- Tak, chyba
tak to zabrzmiało – mówi powoli, jeżdżąc opuszkiem palca po jego policzku.
Nagle zaczął go lekko kłuć, marszcząc zafascynowany brwi.
- Ale jesteś
mięciutki – przyznał Natsu. Wyglądał, jakby miał pięć lat i zobaczył Świętego
Mikołaja. Zaczynało go już irytować to kłucie po policzku. Wreszcie złapał
Dragneela za nadgarstek i znów pocałował, tym razem mocniej. Przeturlali się
parę razy aż spadli na podłogę, śmiejąc się.
- Zrobimy to
hardcorowo – ostrzegł rozgrzany Fullbuster.
- No dawaj –
zawołał Natsu wyzywająco. Chyba właśnie za to go lubił, za to ciągłe narwanie.
Nie ma jego, nie ma zabawy! Nie powie, że go kocha. To jakieś zbyt
dziewczyńskie… Myśli, że oboje wiedzą, że za sobą przepadają.
***
Następnego
dnia w gildii zawrzało. Wreszcie wrócił Gray, ciągnąc za sobą Natsu, któremu
było widać tylko oczy i nos. Oboje byli obolali po ostatniej nocy. Fullbuster
ciągle czuł łupanie w krzyżu. Zresztą, nie tylko tam… Podeszli do baru, gdzie
siedziała Lucy i Erza, zajadając się ciastkami. Mira powitała ich uśmiechem i
odeszła czyścić szklanki, aby dać im trochę prywatności. Scarlet spojrzała na
niego zszokowana, gryząc ciastko.
- Już
wyzdrowiałeś?! Tak szybko?
- Przeszło mi – wzruszył ramionami.
Był pewny, że to zasługa gorąca, ale przecież nie powie o tym Erzie. Wystarczy jej
świadomość, że jest zdrowy. Wtedy podleciał do nich Happy, witając się z Natsu.
- Gdzie
wczoraj byłeś? – spytał płaczliwym tonem – Spałem sam już drugą noc!
Blondynka
zerknęła zdziwiona na kota ale nic nie
mówiła. Zaśmiała się tylko, że Happy to tchórz i boi się spać sam. Kot zaczął
się z nią przekomarzać a Dragneel uniknął potrzeby odpowiedzenia na pytanie.
Oparli się o bar i uśmiechnęli do siebie konspiracyjnie.
- I jak
minęła wam nocka? – zaciekawiła się Tytania, podsuwając tacę z ciastkami – Nie
nudziliście się?
- Spaliśmy –
odpowiedział wolno Natsu a Gray patrzył podejrzanie na uśmiechniętą dziewczynę
– Można się nudzić, śpiąc?
- Zależy –
odparła tajemniczo, już na nich nie patrząc. Wiedziała…?
- Nie – mówi
nagle różowo włosy, rumieniąc się lekko – Nie nudziliśmy się.
Gray miał
ochotę uderzyć go w twarz. Dla niego wszystko teraz kojarzyło się z
niegrzecznymi rzeczami. Chyba czas być podłym…
- Dlaczego
nie siadasz, Natsu? – zaśmiał się podle, odsuwając mu krzesełko. Ten spojrzał
na niego z żądzą mordu w oczach, marszcząc brwi.
- Doskonale
wiesz, dlaczego nie mogę – warknął przez szalik, aby doleciało to tylko do jego
uszu – Nie, a może ty skorzystasz? – zawołał już głośniej, śmiejąc się
szyderczo. Czarnowłosy wziął głęboki wdech i rzucił się na niego, kopiąc,
szarpiąc i gryząc przeciwnika. Smoczy Zabójca nie pozostał mu dłużny. Erza
rozdzieliła ich z rykiem dzikiego zwierzęcia, uderzając ich głowami o siebie.
Oboje upadli na ziemię, opierając się o siebie plecami.
- Będziemy
dzisiaj iść na jakąś misję? – wysapał Salamander. Scarlet pokręciła przecząco
głową.
- Idziemy
dopiero jutro, Wendy wtedy wraca.
Chłopaki
wstali chwiejnie, łapiąc się za krzyże z jękiem. Oparli się z powrotem o blat,
sapiąc. Natsu zniżył się, niby po coś w barze, ale zrobił to po to, aby nikt
inny go nie usłyszał.
- To u
ciebie czy u mnie?
KONIEC
No, mam nadzieję, że miło się czytało :)
To jest wspaniałe! :D Aż dziwne, że nikt tego nie skomentował. Podoba mi się to, że w Twoim opowiadaniu Natsu nie jest wstydliwym, przesłodzonym uke, a Gray wiecznie napalonym, chorobliwie zazdrosnym zboczeńcem. Jest to pierwsze gratsu jekie czytałam, w którym ich haraktery nie są za bardzo pozmieniane. Jasne, pisząc gratsu trzeba się liczyć z tym, że ich haraktery będą trochę inne niż w FT, ale Tobie udało się zachować ich jak najbardziej prawdziwymi :D. Podoba mi się także Twój styl pisania. Wszystko jest jasne i przejrzyste. Nie mam wrażenia, że coś mnie omineło. Nie wychwyciłam także żadnych błędów stylistycznych. W sumie to nawet się na tym nie skupiałam, ale żaden nie wpadł mi w oko, a to chyba dobrze xD. O ortografii i interpunkcii nie mogłabym się wypowiedzieć, nawet jakbym chciała, ponieważ niestety nie mam z nimi zbyt dobrych kontaktów xD. Jednym słowem, nie mam się do czego przyczepić :D. Życzę duuuuużo weny i oby więcej takich wspaniałych opowiadań :D. Nawet jeśli krótkie :P.
OdpowiedzUsuń*Powstrzymuję krew z nosa* Więc...świetna robota.
OdpowiedzUsuń