wtorek, 23 czerwca 2015

No nieźle

Wczoraj skończyłam pewną czerwonowłosą panią, która lubi miecze :D Uważam, że to chibi wyszło naprawdę dobrze, strasznie się namęczyłam z kolorowaniem tego (mazaki mnie nie lubią) ale wyszło. Wstawiam trzy etapy robienia mojego dzieła:
1.Szkic (z tych wszystkich, ten był najłatwiejszy :) )
2. Zaznaczenie konturów, dokończenie oka, wymazanie niepotrzebnych lini
3. Zamalowanie kolorem, wycięcie (prawie płakałam, gdy to robiłam, każde nierówny ruch nożyczkami, wywoływał u mnie nerwice)




niedziela, 21 czerwca 2015

Kolejne nudy :D

Miałam sobie porysować "na szybko"... Tak, ja i szybkie rysowanie ;-;  A oto moje kolejne dzieło (nie nazwałabym go tak) z Grayem. Taka ciekawostka, Gray, Natsu i Zeref to moje ulubione postacie męskie z Fairy Tail :) A z całej trójki, najbardziej przypadł mi do gustu "Lodówa" Gray.


sobota, 20 czerwca 2015

Coś innego :D

Właśnie skończyłam pewną planszę z Grayem <3  Nie wiem jak, wyszło ale chyba znośnie xD
Wiem, nudzi mi się...

czwartek, 18 czerwca 2015

Kiedy te wakacje...?

Witam! Nie wiem jak wy, ale ja mam dość szkoły ;-; A tu coś na rozluźnienie się, po kolejnym dniu żmudnej pracy :)

Rozdział Drugi, część druga: "Fairy Tail"



- Zgubiliście się? – spytała jakaś kobieta
- Zna pani drogę do gildii Fairy Tail? – odparł Natsu
- lub jakiejkolwiek innej – mruknęła Shimai, trącając brata w ramię. Kobieta zamyśliła się chwilę.
- Mam chwilę czasu. Zaprowadzę was.
- Dziękujemy – powiedzieli jednocześnie Natsu i Shimai, idąc obok kobiety. Była ubrana w grube futro mimo, że słońce prażyło niemiłosiernie. Próbowała wyciągnąć od nich skąd pochodzą i dlaczego kręcą się po mieście bez rodziców a dzieci powiedziały jej prawdę. Że ich ojcem jest smok. Kobieta zaczęła się śmiać i pogratulowała im wyobraźni. Reszta drogi minęła w milczeniu. Rodzeństwo było zbyt pochłonięte oglądaniem zwykłego życia mieszkańców. Shimai rozmyślała o rodzicach, zaś Natsu po prostu przyglądał się ludziom. Niestety nie miał czego wspominać. Mimo dobrych humorów, w ich myślach ciągle znajdował się Igneel. Ich mentor, ,który nauczył ich magii i opiekował się nimi. Ten, który zniknął.
- Natsu – mówi nagle Shimai, uderzywszy go w ramię – Zobacz!
Przed podróżnikami wyrastał potężny budynek z napisem nad drzwiami. Kobieta życzyła im powodzenia i odeszła.
- Fairy Tail – przeczytał Natsu powoli. Igneel uczył podopiecznego czytać, lecz on wolał magię – To jest ta gildia?
- Gildia jak gildia – powiedział jakiś dziewczęcy głos – Co tu robicie?
Shimai i Natsu obrócili się. Za nimi stała ładna dziewczyna w zbroi. Natsu trochę się wystraszył wyrazu twarzy nieznajomej. Surowy i poważny. Nietypowy jak na taki wiek.
- Cześć. Chcielibyśmy… dołączyć do gildii. Chyba – zawahała się Shimai, widząc srogą twarz dziewczyny – Jestem Shimai a to Natsu – wskazała na chłopaka. Dziewczyna wciąż milczała z kamienną twarzą. Wreszcie westchnęła i uśmiechnęła się lekko, mówiąc:
- Erza, Erza Scarlet – podała dłoń dziewczyna do Shimai a potem do Natsu – Wchodzicie?
- Jasne! – zawołał Natsu, otwierając szeroko wielkie drzwi.
- Mistrzu! – krzyknęła Erza – Mamy nowych adeptów!
Shimai i Natsu weszli za Scarlet do środka. Pomieszczenie było pełne ludzi. Wszędzie jarzyły się świece, których blask, tworzył przyjemną atmosferę. Najbardziej charakterystyczni, od razu rzucający się w oczy ( i w podobnym wieku) byli: czarnowłosy chłopak w samych spodenkach, słodka dziewczynka w białych włosach, ubrana jak członkini sekty, również białowłosa, podobna do tej pierwszej dziewczyna i białowłosy chłopak w garniturze. Można było wywnioskować, że są rodzeństwem.
- Erza, walczymy! – krzyknęła ta w czarnych ciuchach.
- Nie teraz, Mirajane – warknęła Erza, przyspieszając kroku.
- Mira, proszę… - mówi druga białowłosa.
- Cicho Lisanna, kiedyś musimy to rozstrzygnąć – mruknęła Mirajane, podążając za Scarlet.
- Miruś – mówi chłopak w garniturze.
- później Elfman – warczy Mira – Jako rodzeństwo powinniście mi dopingować a nie mnie odciągać!
- Nie drzyj się tak, Mira – woła przeciągle czarnowłosy chłopak. Natsu zaczął się nagle śmiać. Chłopak spiorunował Natsu wzrokiem, pytając:
- Co cię tak bawi?!
- To że jesteś nagi! – krzyknął Natsu i znów zaczął się śmiać.
- Chcesz dostać w mordę? – zagroził chłopak, unosząc zaciśniętą pięść.
- Coś ci nie pasuje?! – warknął Natsu, podchodząc do czarnowłosego – Bijesz się?
- No dawaj! – krzyknął chłopak, rzucając się na Natsu.
- STOP! – ryknął jakiś głos. Bójka zakończyła się tak szybko, jak się zaczęła.
- Głupcy! Mamy nowych członków gildii a wy pokazujecie się od jak najgorszej strony!
Z cienia wyłonił się właściciel  głosu. Był to mały staruszek.
- Witajcie – mówi do Shimai i Natsu – Wybaczcie za Graya – tu staruszek wskazał na chłopaka, który zaciekle chciał się bić z Natsu – Zazwyczaj się tak nie denerwuje. Jestem Makarov, mistrz Fairy Tail.
- Shimai Dragneel – przedstawiła się dziewczyna.
- Natsu – mruknął chłopak, rozglądając się po pomieszczeniu – Co się robi w takim miejscu? Tylko siedzi i je?
- Oczywiście, że nie… - zaprzeczył Makarov, głaszcząc się po wąsach.
***
- No, i właśnie to robi się w gildii – uśmiechnął się Makarov.
- Czyli w skrócie – mówi Shimai, wyliczając punkty na palcach – Po pierwsze, przyjmuje się zadania z tablicy. Po drugie, za zadania dostaje się pieniądze. Po trzecie, lepiej w grupie. Po czwarte, gildia to nasz dom.
- Nic trudnego – szczerzy się Natsu, bujając się na krześle – Możemy dołączyć?
- Jasne – krzyknął Makarov – Mirajane!
- Czego znowu? – jęknęła Mira, podchodząc do staruszka.
- Oznacz naszych nowych członków.
- Oznacz? – zdziwiła się Shimai – To boli?
- Baaardzo – straszy Mirajane, wchodząc na piętro. Dziewczyna zniknęła na drugim piętrze za drzwiami od lewej.
- Ona tylko żartuje – mówi cicho jakiś chłopięcy głos. Shimai odwróciła się. Stał za nią czarnowłosy chłopak, który chciał się bić z Natsu – Jestem Gray.
Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło.
- Shimai – podała mu dłoń. Gray uścisnął ją niezdarnie, gdy nagle krzyknął z bólu.
- Ała! Jesteś gorąca!
- A ty lodowaty – burknęła Shimai, marszcząc brwi.
- Jestem magiem lodu, muszę być zimny… Ale ty parzysz!
- Bo… bo mnie zawstydzasz! – mówi zażenowana dziewczyna.
- Bo jestem przystojny?
- Bo jesteś prawie nagi – szepnęła Shimai, uderzając się otwartą dłonią w czoło. Natsu roześmiał się, słysząc odpowiedź siostry.
- Zaśmiej się jeszcze raz… - zagroził Gray, świdrując spojrzeniem chłopaka.
- To co?! – warknął Natsu.
- Jestem mistrzu – woła Mira, wchodząc z dużym stemplem pomiędzy warczących na siebie Natsu i Graya – Gotowi na inicjacje?
- Jasne – zawołał Natsu, podchodząc do Mirajane – Aż się napaliłem!
- Co to za debilne powiedzenie? – zakpił Gray, krzyżując ręce na piersi.
- Dla mnie fajne – stwierdziła Shimai, również podchodząc do Miry.
- Ty dostaniesz znak gildii na prawym ramieniu – mówi znudzona Mira, uderzając stemplem w ramie Natsu. Na jego skórze odbił się specyficzny znaczek, taki sam jak nad wejściem do budynku. Na początku miał tylko kontury lecz po chwili zrobił się czerwony.
- Łooo – zachwycał się Natsu – Ale super!
- Bolało? – spytała zaniepokojona Shimai.
- Przecież mówiłem ci, że Mira żartuje – burknął Gray, przybliżając się do Shimai.
- Chyba nie sądzisz, że uwierzę komuś nagiemu w miejscu publicznym – mruknęła dziewczyna, podchodząc bliżej Natsu.
- Ty dostaniesz stempelek tu – Mirajane wskazała na prawą pierś Shimai. Natsu zaczął chichotać a Gray nagle chciał samodzielnie przybić znak gildii na Shimai.
- Zrobię to lepiej – warknął chłopak, wyrwawszy stempel z rąk Miry. Shimai, zawstydzona do granic możliwości, odsunęła kawałek sukienki, ukazując Grayowi pokaźny kawał nagiej skóry. Chłopak przybił znak do skóry Shimai, przycisnął i odsunął.
- No – mówi zadowolony Gray, uśmiechając się do Shimai – Witam w gildii.
Na początku jej znak również był czarno biały, jednak następnie przyjął on barwę włosów Graya, który spojrzał zdziwiony na znak, potem na twarz Shimai i z powrotem na znak, który dziewczyna zdążyła zakryć kawałkiem materiału.
- NIE GAP SIĘ! – ryknął Natsu, wymierzając cios Grayowi. Trafił idealnie, prosto w szczękę chłopaka – Jeszcze raz tak się na nią lamp, to.. – groził chłopak lecz nie zdążył dokończyć, gdyż Gray oddał oprawcy ze zdwojoną siłą. Natsu zachwiał się i cofnął. Przez moment stał jak skamieniały a Shimai bała się, że brat upadnie. Lecz Natsu podniósł dumnie głowę i uśmiechnął się pod nosem. Jego ciało zaczęło dymić.
- Natsu – mówi ostro Shimai, odsuwając się od Graya – Nie używaj magii. Wszystko zniszczysz…
- A więc magia? – zaśmiał się Gray – Polegniesz!
- Zobaczymy. Jestem Ognistym Smoczym Zabójcą. A ty kim do cholery jesteś?
- Gray Fullbuster, Lodowe Tworzenie.
- I co?! Robisz lodowe kwiatuszki? – zakpił Natsu. Gray zmrużył gniewnie oczy i zaatakował rywala lodowymi pięściami. Dragneel natomiast natarł na Graya z ognistymi pięściami.
- Stalowe Pięści..
- Ice Make…
- Stać! – krzyknęła siostra Mirajane, wchodząc między walczących – Przestańcie!
- NIE WTRĄCAJ SIĘ! – ryknęli oboje, wyminęli ją i zaczęli walkę.

Ta dam :D 

sobota, 13 czerwca 2015

Jestem, będę :D

Hejo :)  Przesyłam kolejne dwa rozdzialiki opowiadanka. Enjoy!

"Shimai"
Ciąg dalszy rozdziału drugiego "Wspomnienia"



Nastała noc. Natsu wyszedł z jaskini i usiadł na trawie, ziewając. Nie mógł zasnąć, wciąż dręczony przez dziwne przeczucie. Chłopak podniósł najbliższy kamyk, obejrzał dokładnie i rzucił przed siebie.
- Nie możesz spać? – pyta nagle Igneel, stając obok Natsu,
- Wyszedłem się przewietrzyć – skłamał, wpatrując się z wielkim zainteresowaniem w trawę pod nim.
- Czyli nie możesz – uśmiechnął się smok, kręcąc głową – Nigdy nie powiesz niczego wprost, co?
Natsu zmarszczył brwi i wytknął język.
- Z takim charakterkiem nie znajdziesz sobie dziewczyny – burknął Igneel.
- Dziewczyny?
- No wiesz, zwierzysz się jej, przytulisz, pogadasz i tak dalej.
- Mam już taką – odparł znudzony Natsu, łamiąc kości w palcach dłoni. Smok wpatrywał się zszokowany w chłopaka.
- Kogo?!
- No, Shimai.
Igneel odchrząknął zażenowany.
- To nie może być twoja dziewczyna. Jest twoją siostrą.
- Jeżeli to nie będzie Shimai, to nikt nie zostanie moją dziewczyną – stwierdził  Natsu poważnie.
- Pewnie się jakaś znajdzie – uśmiechnął się smok, czochrając włosy podopiecznego – Posłuchaj, nie będę z wami wiecznie. Możesz mi coś obiecać?
- Jasne!
- Więc obiecaj, że gdybym kiedykolwiek zniknął, wyniesiecie się z gór i pójdziecie do miasta. Jest niedaleko. W dodatku wiedzie tam prościutka ścieżka, którą często przejeżdżają kupcy.
- Okej – zapewnił Natsu, kładąc głowę na trawie i wpatrując w czyste niebo.
Igneel nie zauważył żadnego cienia wątpliwości na twarzy chłopaka, uśmiechnął się lekko i wszedł do jaskini.
- Ach, Natsu! – zawołał jeszcze, odwracając się – To miasto, do którego macie się udać, nazywa się Magnolia. I jest tam pewna gildia, która przypadnie ci do gustu.
- Jaka?! – ożywił się chłopak.
 - Zaczyna się na „f”, tak, chyba tak  -droczył się Igneel – Resztę możesz zgadnąć.
***
Tego ranka Shimai obudziła się bardzo niespokojna. Po raz pierwszy od czterech lat, śnili się jej zmarli rodzice i spalona wioska. Chciała jak najszybciej porozmawiać o tym z Igneelem. Ale w jaskini go nie było.
- Igneel! – zawołała dziewczyna, wychodząc na zewnątrz. Po za jaskinią też go nie było. Za to było dużo spalonej ziemi, i Natsu pośrodku spalenizny, siedzący na ziemi.
- Natsu… Co tu się stało? Gdzie Igneel?
Natsu nie odpowiedział. Shimai podbiegła do brata i potrząsnęła go za ramię, krzycząc:
- Co zrobiłeś?! Gdzie Igneel?!
Po policzku chłopaka popłynęła łza.
- Nie ma go. Zostawił nas… - burknął Natsu, chowając twarz w dłoniach.
Shimai patrzyła tępo na brata, tak, jakby nie rozumiała tych dwóch prostych zdań. Dziewczyna zaczęła płakać. Nie mogła tego powstrzymać. Ich opiekun zniknął…
- Szlag by to! – krzyknął Natsu, ziejąc ogniem – Chodź – złapał siostrę za rękę i oboje zaczęli zbiegać z góry krętą, lecz szeroką ścieżką.
- Gdzie… idziemy? – spytała zapłakana dziewczyna, biegnąc za Natsu.
- Igneel wspominał mi wczoraj o pewnym mieście niedaleko nas. Tam znajduje się Fairy Tail. Mag..
- Magnolia – weszła bratu w słowo Shimai.
- Znasz? – sapie Natsu, stając. Byli już pod górą, na drodze. Treningi biegowe fundowane przez Igneela, opłaciły się.
- Tak, słyszałam o nim – skłamała dziewczyna, siadając pod drzewem. Prawda jest taka, że często jeździli tam z rodzicami. Znała to miasto i jego położenie. Natsu tego nie pamiętał, poza tym, często się tam zawsze gubił – Idziemy?
- Tędy – pokazuje chłopak. Wskazywał na prostą jak strzała ścieżkę – W drogę!
Shimai uśmiechnęła się pod nosem. Zawsze, kiedy byli na tym odcinku drogi, Natsu robił dokładnie to samo, co teraz. Pokazywał rodzicom kierunek i krzyczał: „W drogę!”. Dziewczyna wstała, skrzyżowała ręce na piersi i skinęła głową. Natsu ruszył pierwszy a jego siostra za nim, idąc równym krokiem ku budzącemu się miastu.   


Mam wrażenie, że wyszło strasznie krótko, ale już trudno :D  A tu kolejne rysunki z cyklu "Jak wygląda Shimai Dragneel" Rysunki nie są piękne, robione na szybko, ale sądzę, że dobrze oddają teraźniejszy wygląd Shimai <3       Do następnego :)

niedziela, 7 czerwca 2015

Dzień Dobry :D

Oto kolejna, napisana w pocie czoła, część opowiadanka. Zapowiadam jednak, że nie będą one tak często :(   Problem polega na tym, że cała opowieść jest już napisana... Ale w zeszycie ;-;  Przepisywanie tego zajmuje dużo czasu. Do tego podczas przepisywania tekst jest poprawiany, błędy usuwane, ortograficzne jak i gramatyczne, i często dodaje wiele nowych zdań. Dlatego jest to bardzo czasochłonne zajęcie, co za tym idzie, nie będzie to wstawiane często. Mam jednak zamiar wstawiać, nie po pół rozdziału od razu, tylko po dwa, świeżo przepisane podrozdziały. Może będzie tego mniej, ale za to zacznie pojawiać się częściej. Uważam, że takie rozwiązanie było by najlepsze... Dlatego przedstawiam kolejną (już tą małą) część opowiadanka. Ta da daa!

"Shimai"
Ciąg dalszy rozdziału drugiego "Wspomnienia"



- Nie, nie tak. Nie tak! – krzyczał Igneel na Shimai – Ogień ma się wydobywać na razie tylko z pięści, nie z całego ramienia. Jeszcze raz!
Dziewczyna zaczęła sapać sfrustrowana. Nie sądziła, że Stalowe Pięści Ognistego Smoka są tak trudne do opanowania. Najłatwiej jej było z Rykiem. To jej ulubiony atak. Spojrzała na brata. On bez problemu opanował każdą technikę. Każdą, oprócz dyscypliny.
- Natsu! Jeśli jeszcze raz targniesz się na tą wielką skałę, to przysięgam na Święty Ogień, że taki ci trening zafunduje, jakiego nigdy dotąd nie miałeś – warknął smok, obserwując, jak Natsu próbuje zniszczyć skałę tuż przy jaskini – 10 karnych kółek wokół mniejszej góry!
Chłopak uśmiechnął się i zaczął biegać.
- Żadne kary na niego nie działają – westchnął Igneel, podchodząc bliżej niej – O wiele lepiej wyglądasz.
- Dzięki – rozpromieniła się Shimai.
Jej włosy miały barwę jasnego różu, oczy lśniły ciepłym blaskiem, uśmiech był piękny i pełny, a skóra gładka i delikatna.
- Nie sądziłem, że trening przyniesie takie dobre skutki.
Shimai westchnęła, pytając:
- A wiesz ile już minęło od wizyty Grandeeney?
- Pamiętaj, że smoki inaczej postrzegają czas…
- Trzy lata.
Igneel spojrzał z ukosa na Shimai.
- Chyba nie muszę pamiętać o takich błahostkach.
Dziewczyna zamyśliła się przez chwilę.
- Igneel – szepnęła – Jak długo zamierzasz z nami być?
Smok spojrzał radośnie na Shimai, mówiąc:
- Dopóki nie opanujecie umiejętności Smoczych Zabójców.
- Czy to nie dziwne, że uczysz nas, jako smok, jak zabijać inne smoki? – zdziwiła się dziewczyna, przyglądając się biegającemu bratu. Zrobił już 5 kółek. Igneel oburzył się, mrucząc:
- Nie ważna jest nazwa. A poza tym, muszę mieć pewność, że w przyszłości będziecie potrafili się obronić. Nie wszystkie smoki są tak miłe jak ja.
- Wiesz, Natsu mówi, że jak dorośnie, pójdzie do gildii. Co to takiego?
- Taki drugi dom dla maga. A mówił do jakiej?
- Do Fairy Tail, oczywiście – krzyknął chłopak, podbiegając do siostry – Skończyłem karne kółka.
- Fairy Tail, co? – zamyślił się Igneel – Te rozrabiaki?
- Są ekstra! – zawołał Natsu, podskakując wokół smoka – Jak dorosnę, zostanę ich najlepszym magiem i każdy będzie mnie znał, i…
- Hej, hej! A ja? – pyta Shimai – Też chcę!
- To pójdziemy razem – Natsu złapał siostrę za ręce i zaczął z nią tańczyć – Będziemy najlepsi!

***
- No dobrze, myślę, że już czas na ostateczny test – mówi poważnie Igneel. Natsu i Shimai ubrali się w specjalne stroje, uszyte przez dziewczynę. Strój Shimai tworzyła ładna, fioletowa sukienka na ramiączkach, a strój Natsu składał się z czerwonej, ciut za dużej bluzki i spodni. Zazwyczaj chodził prawie nago. Oboje mieli na sobie szaliki od Igneela, naładowane magią Regeneracji Grandeeney. Ich różowe włosy falowały na wietrze, co sprawiło, że wyglądali niezwykle zjawiskowo. Shimai, wyjątkowo, związała włosy w kucyk.
-Natsu – chłopak wyprostował się na dźwięk swojego imienia – Ty masz za zadanie zniszczyć wielką skałę, stojącą obok wejścia do jaskini. Tak, tą, której tak bardzo nie lubisz – westchnął Igneel.
- Nareszcie! – krzyknął Natsu, ziejąc ogniem – Ale się napaliłem!
- Co to za powiedzenie? –spytała rozbawiona Shimai .
- A tak mi się jakoś powiedziało.
- Ty, Shimai – wrócił do przydzielania zadań Igneel – Zniszczysz wielkie, stuletnie drzewo, stojące na końcu ścieżki. To będą dziś wasi wrogowie. Zniszczcie ich jednym atakiem, a staniecie się Smoczymi Zabójcami. Właściwie to już nimi jesteście, ale muszę przetestować wasze umiejętności.
- Tak jest – zasalutował Natsu, a Shimai kiwnęła głową.
- Jako, że Natsu trenuje dłużej, zacznie pierwszy – mówi smok. Chłopak podszedł do skały i przyjął pozycję. Shimai trochę się bała o brata. A co jeżeli przesadzi? Jednak nie wyglądało na to, aby Natsu czegoś się obawiał.
- Stalowa Pięść Ognistego Smoka! – krzyknął Natsu i natarł na skałę. Wystarczyło jedno cięcie. Skała rozpadła się w drobny mak.
- Ja… zrobiłem to… - mówi chłopak, przecierając oczy – Zrobiłem!
Shimai zaczęła klaskać, a Igneel pokiwał z uznaniem głową.
- Teraz twoja kolej, siostra – śmieje się Natsu, ciągnąc Shimai za rękę w stronę jej wyzwania – Czego użyjesz?
- Ryku – odpowiada wystraszona dziewczyna, stając przed drzewem. Skupiła się przez moment… zebrała ogień… zwinęła dłonie w rurkę, tak, aby ukierunkować falę ognia… przyłożyła dłonie do twarzy… i wypuściła całą zebraną magię wprost na drzewo w jednym, wielkim, potężnym ryku. Jednak drzewo nadal stało.
- Nic… nic się nie stało – szepnęła przerażona Shimai – Przecież… !
Natsu podszedł podejrzliwie do drzewa. Nie wyglądało na to, aby Ryk Shimai choćby drasnął roślinę. Jednak chłopak stuknął palcem delikatnie w drewno, które, pod wpływem dotyku, zmieniło się w pył.
- Ja… to – jąkała się Shimai.
Igneel zaśmiał się, mówiąc:
- A więc udało wam się. Jesteście Smoczymi Zabójcami. Cieszę się, że  miałem okazję wychowywać tak wspaniałe dzieciaki.
- Igneel, nie mów takich rzeczy. Mam wrażenie, że się żegnamy.
Smok nie odpowiedział, jedynie przytulił swoimi mocarnymi łapami rodzeństwo, szepcząc:
- Wiesz, ładnie ci w takiej fryzurze Shimai. Wyglądasz jak niewinna, słodka dziewczynka.
- Ciotkowato – stwierdził Natsu – Lepiej wyglądać groźnie, z rozczochranymi włosami.
Shimai uśmiechnęła się i bardziej wtuliła w smoka. Wtedy myślała, że takie szczęśliwe dni będą się ciągnąć w nieskończoność. Ona, Natsu i Igneel. Nowa rodzina.
- Kocham was – mówi Shimai.
- Ej, co się tak ckliwie zrobiło? – pyta rozdrażniony Natsu – Możemy już świętować?
- Racja! – odkrzyknęła dziewczyna, odrywając się z bratem od Igneela – Od dzisiaj będę chodziła w kucyku, żeby zawsze przypominał o tym, że jestem Smoczym Zabójcą!
- Ognistym Smoczym Zabójcą – poprawił Natsu protekcjonalnie – Smoczych Zabójców może być dużo. My jesteśmy tymi Ognistymi.
- Czepiasz się – burknęła Shimai, posyłając w stronę brata kulkę ognia, którą oboje zaczęli odbijać.
- Co będziemy robić jutro? – pyta przeciągle Natsu.
- Jeszcze nie wiemy, co przyniesie jutro – mruczy Igneel.

A tu jeszcze mały art w rekompensatę za rozpoczęcie krótkich rozdzialików :)