niedziela, 7 czerwca 2015

Dzień Dobry :D

Oto kolejna, napisana w pocie czoła, część opowiadanka. Zapowiadam jednak, że nie będą one tak często :(   Problem polega na tym, że cała opowieść jest już napisana... Ale w zeszycie ;-;  Przepisywanie tego zajmuje dużo czasu. Do tego podczas przepisywania tekst jest poprawiany, błędy usuwane, ortograficzne jak i gramatyczne, i często dodaje wiele nowych zdań. Dlatego jest to bardzo czasochłonne zajęcie, co za tym idzie, nie będzie to wstawiane często. Mam jednak zamiar wstawiać, nie po pół rozdziału od razu, tylko po dwa, świeżo przepisane podrozdziały. Może będzie tego mniej, ale za to zacznie pojawiać się częściej. Uważam, że takie rozwiązanie było by najlepsze... Dlatego przedstawiam kolejną (już tą małą) część opowiadanka. Ta da daa!

"Shimai"
Ciąg dalszy rozdziału drugiego "Wspomnienia"



- Nie, nie tak. Nie tak! – krzyczał Igneel na Shimai – Ogień ma się wydobywać na razie tylko z pięści, nie z całego ramienia. Jeszcze raz!
Dziewczyna zaczęła sapać sfrustrowana. Nie sądziła, że Stalowe Pięści Ognistego Smoka są tak trudne do opanowania. Najłatwiej jej było z Rykiem. To jej ulubiony atak. Spojrzała na brata. On bez problemu opanował każdą technikę. Każdą, oprócz dyscypliny.
- Natsu! Jeśli jeszcze raz targniesz się na tą wielką skałę, to przysięgam na Święty Ogień, że taki ci trening zafunduje, jakiego nigdy dotąd nie miałeś – warknął smok, obserwując, jak Natsu próbuje zniszczyć skałę tuż przy jaskini – 10 karnych kółek wokół mniejszej góry!
Chłopak uśmiechnął się i zaczął biegać.
- Żadne kary na niego nie działają – westchnął Igneel, podchodząc bliżej niej – O wiele lepiej wyglądasz.
- Dzięki – rozpromieniła się Shimai.
Jej włosy miały barwę jasnego różu, oczy lśniły ciepłym blaskiem, uśmiech był piękny i pełny, a skóra gładka i delikatna.
- Nie sądziłem, że trening przyniesie takie dobre skutki.
Shimai westchnęła, pytając:
- A wiesz ile już minęło od wizyty Grandeeney?
- Pamiętaj, że smoki inaczej postrzegają czas…
- Trzy lata.
Igneel spojrzał z ukosa na Shimai.
- Chyba nie muszę pamiętać o takich błahostkach.
Dziewczyna zamyśliła się przez chwilę.
- Igneel – szepnęła – Jak długo zamierzasz z nami być?
Smok spojrzał radośnie na Shimai, mówiąc:
- Dopóki nie opanujecie umiejętności Smoczych Zabójców.
- Czy to nie dziwne, że uczysz nas, jako smok, jak zabijać inne smoki? – zdziwiła się dziewczyna, przyglądając się biegającemu bratu. Zrobił już 5 kółek. Igneel oburzył się, mrucząc:
- Nie ważna jest nazwa. A poza tym, muszę mieć pewność, że w przyszłości będziecie potrafili się obronić. Nie wszystkie smoki są tak miłe jak ja.
- Wiesz, Natsu mówi, że jak dorośnie, pójdzie do gildii. Co to takiego?
- Taki drugi dom dla maga. A mówił do jakiej?
- Do Fairy Tail, oczywiście – krzyknął chłopak, podbiegając do siostry – Skończyłem karne kółka.
- Fairy Tail, co? – zamyślił się Igneel – Te rozrabiaki?
- Są ekstra! – zawołał Natsu, podskakując wokół smoka – Jak dorosnę, zostanę ich najlepszym magiem i każdy będzie mnie znał, i…
- Hej, hej! A ja? – pyta Shimai – Też chcę!
- To pójdziemy razem – Natsu złapał siostrę za ręce i zaczął z nią tańczyć – Będziemy najlepsi!

***
- No dobrze, myślę, że już czas na ostateczny test – mówi poważnie Igneel. Natsu i Shimai ubrali się w specjalne stroje, uszyte przez dziewczynę. Strój Shimai tworzyła ładna, fioletowa sukienka na ramiączkach, a strój Natsu składał się z czerwonej, ciut za dużej bluzki i spodni. Zazwyczaj chodził prawie nago. Oboje mieli na sobie szaliki od Igneela, naładowane magią Regeneracji Grandeeney. Ich różowe włosy falowały na wietrze, co sprawiło, że wyglądali niezwykle zjawiskowo. Shimai, wyjątkowo, związała włosy w kucyk.
-Natsu – chłopak wyprostował się na dźwięk swojego imienia – Ty masz za zadanie zniszczyć wielką skałę, stojącą obok wejścia do jaskini. Tak, tą, której tak bardzo nie lubisz – westchnął Igneel.
- Nareszcie! – krzyknął Natsu, ziejąc ogniem – Ale się napaliłem!
- Co to za powiedzenie? –spytała rozbawiona Shimai .
- A tak mi się jakoś powiedziało.
- Ty, Shimai – wrócił do przydzielania zadań Igneel – Zniszczysz wielkie, stuletnie drzewo, stojące na końcu ścieżki. To będą dziś wasi wrogowie. Zniszczcie ich jednym atakiem, a staniecie się Smoczymi Zabójcami. Właściwie to już nimi jesteście, ale muszę przetestować wasze umiejętności.
- Tak jest – zasalutował Natsu, a Shimai kiwnęła głową.
- Jako, że Natsu trenuje dłużej, zacznie pierwszy – mówi smok. Chłopak podszedł do skały i przyjął pozycję. Shimai trochę się bała o brata. A co jeżeli przesadzi? Jednak nie wyglądało na to, aby Natsu czegoś się obawiał.
- Stalowa Pięść Ognistego Smoka! – krzyknął Natsu i natarł na skałę. Wystarczyło jedno cięcie. Skała rozpadła się w drobny mak.
- Ja… zrobiłem to… - mówi chłopak, przecierając oczy – Zrobiłem!
Shimai zaczęła klaskać, a Igneel pokiwał z uznaniem głową.
- Teraz twoja kolej, siostra – śmieje się Natsu, ciągnąc Shimai za rękę w stronę jej wyzwania – Czego użyjesz?
- Ryku – odpowiada wystraszona dziewczyna, stając przed drzewem. Skupiła się przez moment… zebrała ogień… zwinęła dłonie w rurkę, tak, aby ukierunkować falę ognia… przyłożyła dłonie do twarzy… i wypuściła całą zebraną magię wprost na drzewo w jednym, wielkim, potężnym ryku. Jednak drzewo nadal stało.
- Nic… nic się nie stało – szepnęła przerażona Shimai – Przecież… !
Natsu podszedł podejrzliwie do drzewa. Nie wyglądało na to, aby Ryk Shimai choćby drasnął roślinę. Jednak chłopak stuknął palcem delikatnie w drewno, które, pod wpływem dotyku, zmieniło się w pył.
- Ja… to – jąkała się Shimai.
Igneel zaśmiał się, mówiąc:
- A więc udało wam się. Jesteście Smoczymi Zabójcami. Cieszę się, że  miałem okazję wychowywać tak wspaniałe dzieciaki.
- Igneel, nie mów takich rzeczy. Mam wrażenie, że się żegnamy.
Smok nie odpowiedział, jedynie przytulił swoimi mocarnymi łapami rodzeństwo, szepcząc:
- Wiesz, ładnie ci w takiej fryzurze Shimai. Wyglądasz jak niewinna, słodka dziewczynka.
- Ciotkowato – stwierdził Natsu – Lepiej wyglądać groźnie, z rozczochranymi włosami.
Shimai uśmiechnęła się i bardziej wtuliła w smoka. Wtedy myślała, że takie szczęśliwe dni będą się ciągnąć w nieskończoność. Ona, Natsu i Igneel. Nowa rodzina.
- Kocham was – mówi Shimai.
- Ej, co się tak ckliwie zrobiło? – pyta rozdrażniony Natsu – Możemy już świętować?
- Racja! – odkrzyknęła dziewczyna, odrywając się z bratem od Igneela – Od dzisiaj będę chodziła w kucyku, żeby zawsze przypominał o tym, że jestem Smoczym Zabójcą!
- Ognistym Smoczym Zabójcą – poprawił Natsu protekcjonalnie – Smoczych Zabójców może być dużo. My jesteśmy tymi Ognistymi.
- Czepiasz się – burknęła Shimai, posyłając w stronę brata kulkę ognia, którą oboje zaczęli odbijać.
- Co będziemy robić jutro? – pyta przeciągle Natsu.
- Jeszcze nie wiemy, co przyniesie jutro – mruczy Igneel.

A tu jeszcze mały art w rekompensatę za rozpoczęcie krótkich rozdzialików :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz